Strona:Wielki nieznajomy by JI Kraszewski from Tygodnik Mód i Powieści Y1872 No3 part2.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

chcesz tego widzieć, iż takim właśnie ludziom jak Greifer, stoisz na ich drodze i chleb im odbierasz. Młody, przystojny, bogaty, (hm, może i coś więcéj!) przyjeżdżasz, zawracasz głowy, odsadzasz Greifera od hrabiny, zajmujesz mu miejsce przy Domskiéj, zaćmiewasz go swym blaskiem.. naturalna rzecz, że sobie w nim czynisz nieprzyjaciela.
— Jakto przy Domskiéj, przerwał Pilawski, którego to uderzyło — a cóż Greifer ma tam za stosunki?..
— Ma, ma, zawiązał je przez panią Jaworkowską, która go proteguje dla tego, że on jéj fluksję okłada kataplazmami pochlebstw i kondulencji. Wkręcił się do tego domu i radby się ztamtąd pana pozbył. To jeszcze dodam, że jeśli zajdzie jaka plotka.. przeszkoda.. coś niepomyślnego z téj strony, ręczę że ją ten gagatek stworzy...
Pilawski wstał z ławki i uderzył w dłonie.
— Jestem w domu?
— Co takiego? przerwał zdumiony Surwiński, czy już co spłatano?
— Tak jest — rzekł Pilawski — a mnie idzie o to, ażebym odkrył sprawcę i pomścił krzywdę.
Surwiński wielki amator mszczenia krzywd zatarł ręce. Pomściemy ją, jak Bóg Bogiem.
— Trzeba dowodu na sprawcę..
— Znajdziemy go zawołał Surwiński, a jak tylko będzie szło — o pif, paf — szach, mach, ja panu dobrodziejowi dam na sekundanta Hotkiewicza i poprowadzimy interes...
— Dowodu! dowodu! zawołał Pilawski, dowodu, że on splótł potwarz na mnie.
— Cicho, powoli — a i ten się znajdzie.. czekaj pan, ja w tem..
Z rozognioną twarzą Gabriel ścisnął dłoń Surwińskiego, który go w ramię pocałował i z rozrzewnienia więcéj powiedzieć nie mógł nad wyrazy przerywane łkaniem. Mój mości dobrodzieju.. mój panie..
Ochłonąwszy jednak nieco przysiedli oba.
— Jakkolwiek przekonanie moralne może do tego prowadzić, że kalumnię rzucił Greifer — zamało tego, potrzeba dowodu.
— Gdybym tylko moralną miał pewność — szepnął Pilawski — powód do dania mu nauki znajdę.
— Ale beze mnie proszę nie czynić nic — zawołał Surwiński, beze mnie nic — ja tę rzecz poprowadzę... trzeba ostrożności i taktu... taktu..........
Domawiał tych słów, gdy hrabina w towarzystwie Sir Williama, który jéj rękę podawał, hr. Zelazowskiego i kilku osób ukazała się na ścieżce.. Surwiński ścisnął rękę Gabriela — szepnął raz jeszcze:
— Beze mnie nic — i ścieżyną w dół zbiegł szybko jakby miał lat dwadzieścia kilka.
Nasz nieznajomy był jednym z tych ludzi, którzy choć nawykli są i zmuszeni wiele w sobie ukrywać, nic całkowicie zataić nie umieją. W tych poczciwych naturach wzdrygających się na komedję życia, przez innych odgrywaną z taką krwią zimną i obłudą mistrzowską, odbija się wszystko na powierzchni, co w głębinę padnie. Na Pilawskim poznać było można rozmowę z Elwirą i spotkanie z Surwińskim, i niepokój o owego eleganta... niepotrzebnie przybyłego do Krynicy i po ścieżkach wszystkich popisującego się z zielonemi rękawiczkami. Hrabina przez przyjazne usposobienie, które w niéj pozostało, choć miejsce w sercu zajął teraz William.. poznała, domyśliła się zaraz iż Pilawskiemu coś się trafiło.. Napróżno wysilił się na uśmiech przy powitaniu..... rzuciła