Strona:Wielki nieznajomy by JI Kraszewski from Tygodnik Mód i Powieści Y1872 No11 part6.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

i stosunek z hrabią Ernestem, o którego Elwira dopytywała bardzo. Po obiedzie czas tak spłynął niepostrzeżenie iż godzina herbaty nadeszła, Pilawski chciał odchodzić, wstrzymano go. Dziadunio bardzo rozumny zajął się niezmiernie żywą rozmową o stosunkach galicyjskich z panią Ściańską. Elwira z Pilawskim miała zupełną swobodę rozmówić się, mimo świadków, tak jakby ich nie było. Chodzili po saloniku, wysuwając się to do otwartego szeroko pokoju jadalnego oświetlonego a giorno, to na ganek kwiecisty, pod którym kwitnąca natura rozlewała woń upajającą.
— Nie pytam pana czy jedziesz jutro, czy powrócisz prędko, odezwała się Elwira, szczęśliwą jestem że mi spadła z serca ta myśl śmierci i wiekuistego rozstania.. zresztą... westchnęła.. nie chcę ani spoglądać w przyszłość.
— Ja też miałbym ochotę wśród tak uroczéj teraźniejszości, wcale o jutrze nie myśleć.. rzekł Gabriel, ale jutro jest nieubłagane.
— Dla czego pan je zowiesz nieubłaganem?
— Pozwól mi się pani dziś nie tłomaczyć.
— Jedziesz pan jutro? kiedy? dodała Elwira.
— Mogę jechać, mogę zostać.
— Nie jedź pan, prawie nie dosłyszanym szeptem odezwała się gospodyni przynajmniéj dopóki.. dopóki jest pan Szczęsny.
— Zostanę z radością, z wdzięcznością odparł Pilawski, ale miéj pani litość nade mną. Niebezpiecznie jest do szczęścia się przyzwyczajać, ażeby potem do niego tęsknić. Staje się ono jakby tym krajem, za którym śmiertelna tęsknica Haimweh życie ukraca.
Elwira podniosła czoło białe, bała się mówić, aby nie powiedzieć za nadto.
— Cóż na świecie wiecznego! westchnęła..
A po chwili zwróciła się ku niemu.
— Teraz, rzekła.. nie dziś może, ani jutro, ale gdy się lepiéj, swobodniéj poznamy..... to się szczerze, otwarcie rozmówić potrafiemy? Pamiętam tajemnicze wyrazy jego w Krynicy.. Wszak powody które tam niedozwalały być szczerym już ustały, wszak może dziś będziemy mogli odkryć przed sobą wzajemnie wszystko.
— A! pani nie spieszmy! przerwał Gabriel, ja się boję?
— Pan?
— Tak, ja się lękam.. pani mnie fałszywie sądzisz.. słowem bym jednym ją rozczarował.. Zdziwiona spojrzała na niego Elwira i zamilkła. Co to może być? rzekła w duchu.
Ale po chwili rozmowa znowu swobodnie i wesoło się wiązała... Nie postrzegli się jak noc nadeszła i Gabriel rozmarzony willę około dziesiątéj opuścił...
Dziadunio pozostał.. Elwirze ostatnie słowa utkwiły w pamięci. Powtarzała je sobie z przestrachem..... Mój drogi opiekunie, rzekła po cichu, w tym człowieku jest jakaś zagadka, przestraszył mnie.. Obawiam się dopytywać o nią, a jednak z tą niepewnością żyć nie można. Pilawski jest tu w stosunkach z bankierem Levisonem, którego znasz także. Kto wie, wypadało by może zapytać go poufnie o Pilawskiego. Nie ma wątpliwości iż należy do naszego koła, urodzeniem, majątkiem, wykształceniem, lecz dla czegoż mi powtarza nieustannie, że się czuje niegodnym, dla czego mówić mi o sobie i o rodzinie nie chce.. odkłada? Tak samo było w Krynicy.. tak i tu jest jeszcze. Drżę cała...