Strona:Wielki nieznajomy by JI Kraszewski from Tygodnik Mód i Powieści Y1872 No10 part6.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

hrabia, nie chciałem cienia posądzenia o to, że jestem twoim szpiegiem...
— A więc, rezultat... zapytał niecierpliwie Pilawski...
— Jest ten, mój drogi, że to może być ideał, że to jest postać poetyczna, wzór dla malarza, dla poety natchnienie, dla kogoś może szczęście, ale nie żona dla ciebie. Dostań sobie jéj fotografiję, każ oprawić w aksamitne ramy, patrz na nią wzdychając po całych dniach, lecz nie posuwaj się daléj. Próby ci nawet nie życzę.. rozczarowałaby cię, a lepsza niepewność i złudzenie niż zwątpienie. Jestem prawie, prawie pewien, że odkrycie tego kim ty jesteś.. odebrało by ci wszelki urok w jéj oczach, tak jak u hrabiny. W dziejach twojéj młodości będzie to karta wspomnienia.. założona rękawiczką i nie więcéj.
Gabriel zbladł, podparł się na dłoni, zamilkł.
Podniósł potem głowę, wyciągnął rękę i ścisnął hrabiego dziękując mu milcząco.
— Były chwile, odezwał się, żem miał jakieś niedorzeczne nadzieje, teraz, teraz widzę żem się łudził napróżno. Z tego co mówisz wnoszę, wierząc sercu i oku, iż tam już jechać nie mam po co... W sferach w których ona żyje, możebym ofiarą porzucenia mojego stanu i pracy, wymógł zapomnienie czem byłem, gdyby ona była ubogą, ale obywatelska córka mająca dwakroćstotysięcy talarów posagu.. nie idzie za krawca, chociażby ten wychował się w Londynie i Paryżu i podobny był jak dwie krople wody do salonowego próżniaka. To darmo.. Największą zawadą dla mnie są te nieszczęśliwe talary. Przyznaję się, że całą nadzieję pokładałem na zrujnowaniu. W Poznańskiem wszyscy są albo już zrujnowani, rujnujący się lub mający się zrujnować. Czasem jedno pokolenie trzyma się na nogach, dwa jeszcze, w trzeciem już są rysy.. a najdaléj czwarte z dóbr przechodzi na jedną wioseczkę lub na proletarjat szlachecki.. najnieszczęśliwszy z proletarjatów, bo pracować nie umie, na los się skarży, stawia na loterje, szuka synekury, nic nie robi i marnie ginie.
Jakimże sposobem ci Domscy potrafili utrzymać się przy majątku? Kobieta, wdowa, bo wiem że matka jéj oddawna wdową została.. Jakim cudem!
— Nawet po śmierci jéj córka jeszcze majątek kupiła i w nim ma właśnie zamieszkać..
— A wprzódy gdzie mieszkały?
— Tego nie wiem, nie śmiałem pytać o majątkowe stosunki dziada.. sam mi się tylko z tego co wiem wyspowiadał.
Pilawski poprzestał wkrótce badania. Hrabia też szczegółów wielu dotykać nie chciał i o wypadku przy stole nie wspomniał wcale.. Cały dzień przesiedzieli z sobą.
— Co poczniesz? zapytał Ernest rozstając się.
— Jutro wyjeżdżam do Londynu, rzekł Pilawski.. mam znaczną partję sukna i kortów do wybierania.. mnóstwo drobnostek.. praca i podróż mnie rozerwą skutecznie.
— A zatem, szczęśliwéj drogi, dodał hrabia, ażeby zaś cię chętka nie wzięła zatrzymywać się w Berlinie, powiem ci że panna z dziadem na wieś pozawczoraj wyjechać miała.
— O! to mi wszystko jedno, kilka godzin ledwie w Berlinie się zatrzymam i spieszę do Anglji.