Przejdź do zawartości

Strona:Wielki nieznajomy by JI Kraszewski from Tygodnik Mód i Powieści Y1872 No10 part4.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ale do téj intrygi pomagać, miałabym sobie za zbrodnię. Żegnam pana.
To mówiąc spojrzała pogardliwie na Greifera i szybko poszła.. Pan Stanisław pogonił za nią pierwszy...
— Ja pani, rzekł, o żadną pomoc nie proszę, ani się myślę wdawać w denuncjącje, nie żądam nic od pani, chcę tylko wiedzieć, cóż się stało?
Ściańska odwróciła się z twarzą pełną oburzenia...
— Żeś ją waćpan nie zabił, to szczęście.
Greifer ramionami ruszył.
— E! co tam, zawołał, kobiety od takich rzeczy nie umierają. Cóż? zemdlała.. otrzeźwili, wieczny odpoczynek i hrabia zastąpi miejsce wielkiego nieznajomego jeżeli się nie zrazi awanturą. Cha! cha!.. Podejrzenie padło na mnie.
— Broniłam nawet niepotrzebnie waćpana, odezwała się Sciańska niepotrzebnie, boć pan tego nie wart.. a obrona była próżną. Jakkolwiek charakter listu zmieniony, panna Elwira ma pamięć dobrą a jakaś tam pani w Krynicy list jéj pański dla pięknego stylu pokazywała.. i z tąż samą pieczątką.
Greifer uderzył się w czoło.
— Zapomniałem na wieki! krzyknął, a to ten list do Jaworkowskiéj! Uśmiechnął się ironicznie sam do siebie.
— Bądź że pani spokojną, kiedy tak, dodał, mnie tu nie ma co robić. Zemściłem się i mam dosyć.. Kobieta mnie nienawidzi, nie myślę walczyć z tem uczuciem.. Nie daruje mi téj zemsty. Bądź pani zdrowa...
Ruszył ramionami i pogwizdując poszedł w inną stronę...
Drugiego dnia już Elwira miała siłę i moc nad sobą przygotować się na przyjęcie hrabiego, włożyła grubą żałobę w myśli że jest podwójną... Obiecywała sobie nawet nosić ją całe życie. Całe życie! O! te ludzkie obietnice na wieki, gdy nikt siebie za lat kilka sam nie poznaje, jeśli się ściśle liczy z sumieniem i myślami!! Ale się ślubuje na życie i układa zawsze, jakby człowiek i uczucia jego były nieśmiertelnemi.
Hrabia przyszedł w przedpołudniowéj godzinie, a troskliwy dziadek opiekun, jeszcze go poprzedził aby wnuczce dopomódz do przyjęcia. Elwira była po raz trzeci znowu inaczéj piękną i może najpiękniejszą w tym obłoku smutku, który ją całą obwiewał. Na powiekach miała jeszcze łez ślady.. na ustach tęskny igrał uśmieszek.
— Dzięki Bogu, odezwał się Ernest, że panią widzę lepiéj dziś i uspokojoną, odjeżdżam pewien przynajmniéj że ta chwila tak nieszczęśliwie związana z moim pobytem, żadnych dalszych następstw mieć nie może...
— Powietrze wiejskie, zatrudnienie około domu w Studziennéj, to będzie pono najlepsze lekarstwo, dodał dziadunio, nie mamy najmniejszego powodu przedłużać pobytu w Berlinie i w tych dniach ruszamy na wieś.. a jeślibyś kiedy pan hrabia był w księztwie prosimy niezapominać o Studziennéj.. Moja wnuczka będzie bardzo szczęśliwą.
Elwira ukłonem potwierdziła zaproszenie, przy rozstaniu podała rękę uprzejmie i kilka słowy żegnając hr. Ernesta, przeprosiła go jeszcze za niemiłą ową godzinę.. Hrabia wyszedł smutny jéj smutkiem ale zarazem i tem, że Gabrielowi nie miał co przywieść pocieszającego...


Piławski już był zupełnie zdrów i pozostały mu tylko głuche bóle w ręku. Potrzebując się rozerwać rzucił się do pracy, do interesów, do książek swo-