Strona:Wielki nieznajomy by JI Kraszewski from Tygodnik Mód i Powieści Y1871 No52 part4.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

stkie obłoki pognały, panorama gór odkryła się szeroko, i szczyty gorzały, pałały, świeciły jak stosy ofiarne. Już na przeciwnéj stronie słońce znikło, cały krajobraz utonął w szarych mrokach, a Tatrzańskie czoła wciąż jeszcze jakby bengalskim ogniem kraśniały. Potem z rubinu tony przechodzić zaczęły w ametysty.. i siną powlokły się żałobą.. Gdzieniegdzie jak niedogasły węgiel płonął wyższy wierzch ostry — i w oczach nagle zagasał. Dosyś jednak mieli czasu podróżni, stanąwszy wśród doliny w milczeniu uroczystem jak modlitwa, przypatrzeć się temu jedynemu widokowi. Zdawało się że góry na ich powitanie oblokły te szaty z purpury i złota i uśmiechnęły się im zapraszając.. Anglik stał wpatrzony ciekawie, uważnie, długo nieruchomy, w myśli zapewne porównywając krajobraz ten z widzianemi gdzieindziéj alpami w blaskach wieczora. Odwrócił się potem do hrabiny, która z załamanemi rękami siedziała przejęta tym majestatem natury, i rzekł powoli:
Splendid! Dramat wieczora się skończył, sina zasłona zapadła, łańcuch gór okrył się znowu tumanami mgieł szarych, illuminacja zagasła.
— A cóż to za widok przepyszny! zawołała w uniesieniu hrabina — powiedz pan, widziałżeś co na świecie równego; tak — ja sądzę, nasze tylko Tatry świecić umieją.
— Anglik się uśmiechnął. Niestety, pani — odpowiedział — palą się podobnie i inne gór łańcuchy, gdy potem ma długi deszcz nastąpić...Nie znam warunków tutejszego klimatu, lecz prawie mógłbym zaręczyć, że jutro nas deszczyk powita i będzie naszéj cierpliwości próbował...
P. Palczewska która była pewną, że jéj natura tak dobrze jak ludzie słuchać powinna, z oburzeniem ruszyła ramionami.
— To nie może być kiedy ja jadę! odpowiedziała dumnie. Ja jak Napoleonowie wierzę w moją gwiazdę, a wiara.. może wiele.
— Wszystko nawet, prócz odwrócenia chmur i zaklęcia deszczu.. dodał anglik.
— Dla czegoż by nie miała władzy nad żywiołami? poczęła pani Emilia.
Rozmowa doszedłszy tego kresu nie poszła daléj — lecz anglik, który się zupełnie w przeciągu dwudziestu czterech godzin dał przyswoić i uległ urokowi hrabiny, pozostał z oczyma w nią wlepionemi. — Pani jesteś stworzoną na turystkę, dodał po długiéj pauzie — a przyznaję że nie wyobrażam sobie nic milszego w świecie nad podróż w jéj towarzystwie.. Miło jest patrzeć na tę świeżość wrażeń i widzieć tę nieprzełamaną wiarę i energję. Z panią pojechałbym choć do Chin.
— A pan nie byłeś w Chinach? zapytała hrabina z uśmieszkiem. Nie — dotąd mi się wybrać jakoś było trudno, lecz nie rozpaczam żebym tego marzenia nie doprowadził do skutku. Ten strupieszały i skarlały światek, który cywilizację zaczynał, gdy u nas jeszcze dzikie zwierzęta po lasach mieszkały... bardzo mnie pociąga...
— Porcelany, bronzy i laki! to także gret atraction! rozśmiała się pani Emilja..
Tak żartując i dowcipkując dojechali do Nowego targu.. który sirowi William wydał się podobny do jakiejś osady w Indjach Wschodnich. Najlepsza i jedyna gospoda.. zdziwiła go prostotą swoją; szczęściem hrabiny, powóz i furgon był niewyczerpaną spiżarnią, a anglik obchodził się łatwo suchym chlebem, jajkiem i kawałkiem czekolady. Jadł gdy było można z apetytem syna wielkiéj Brytanji, wychowanego na krwawych befsztykach, ale gdy nic dostać nie było można, nie narzekając, suchy chleb rozmaczany w wodzie lub w mleku spożywał jak naj-