Strona:Wielki nieznajomy by JI Kraszewski from Tygodnik Mód i Powieści Y1871 No52 part2.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wien wstręt do niego. Zbyt jest słodki, potulny, — grzeczny i nadskakujący..
Matka westchnęła, rozmowa się skończyła.. i panie rozeszły. Grejfer — który przeczuwał i lękał się instynktowo rywala w Pilawskim, a z częstych o nim wspomnień panny i dawanych mu pochwał podejrzewał ją o skłonnostkę do niego — starał się tem pospieszniéj korzystać z jego niebytności. Z rozmów umiejętnie wyczerpnąć to potrafił od matki, iż o jego położeniu towarzyskiem nic nie wiedziały...
Począł tedy od obracania w śmiech domysłów pana Surwińskiego o arystokratycznem pochodzeniu, potem mówił o różnych wypadkach śmiałych oszukaństw i odegrywanych rolach fałszywych książąt i hrabiów przez awanturników..
Trudności jakie spotykał rozgorączkowywały Grejfera, gniewało go szczególniéj to, że panna niczem się nie dała przełamać w zimnym oporze.. Męcząc się nad wynalezieniem środków, wpadł w końcu pan Stanisław na najnieszczęśliwszy.. Nie zbywało mu na imaginacji, a sumienie grzeczne podejmowało się wiele rzeczy uniewinnić. Z niem w różne nawykł był wchodzić kompromisa. Pomyślał więc sobie, że nikomu by to nie zaszkodziło, gdyby jaką historyjkę na tego Pilawskiego wykomponować. Naprzód pozostałaby tajemnicą i służyłaby tylko do rozczarowania panny.. a że Pilawski miał sobie wrócić pewnie zkąd przybył... historja ta wcale by go nie dotknęła...
Szło o zręczne ułożenie powieści — którą jednego wieczora chodząc po pokoju osnuł sobie za wszystkiemi szczegółami Grejfer. Jeśli panna ma jaką myśl.. jaką skłonność.. to ją niezawodnie odstręczy.. trzeba tylko, mówił sobie w duchu, ażeby to miało fizjonomję rzeczy prawdziwéj, aby w tem nie było czuć zmyślenia...
Nad nadaniem tego charakteru prawdy swojemu utworowi, pracował Grejfer dłużéj niż nad pomysłem samym. Drugiego dnia wszystko było gotowem...
Z doskonale odegranem poruszeniem, wzburzeniem.. z ożywioną twarzą przyszedł autor do pani Jaworkowskiéj. Jakkolwiek prostoduszna kobiecina, poznała w gościu stan jakiś niezwyczajny.
— Co to panu jest?
— A! nic! nic.
— Ale przecież..
— Nic zajmującego doprawdy..
Niemógł ażbym wiedzieć.
— Grejfer się zawahał. — Widzi pani, rzekł nie cierpię plotek, a tem bardziéj takich które komuś szkodzić mogą.
Nic nie ma niebezpieczniejszego nad podrażnienie kobiecéj ciekawości. — Pani Jaworkowska chwyciła się go zaklinając, ażeby jéj tylko o tem powiedział. Wymógł słowo że oprócz pani Domskiéj nikt wiedzieć nie będzie.. Zaręczyła najuroczyściéj.
— Widzi pani, dodał zaraz — z takiemi rzeczami potrzeba być ostrożnie, grozi to zawsze co najmniéj pojedynkiem.. gdyby się przeze mnie rozgłosić miało. Po tym wstępie, odebrawszy przyrzeczenie najuroczystsze pan Stanisław rzekł po cichu. Mam z Warszawy list i dokładną wiadomość o tym Pilawskim, którego tu za coś wielkiego mają.
— Zmiłuj się, jakąż?
— Człowiek niewiadomego pochodzenia, a z pro-