Strona:Wielki nieznajomy by JI Kraszewski from Tygodnik Mód i Powieści Y1871 No51 part1.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

W Jędrzejowéj około ubogiéj chaty wiejskiego artysty Chudzika — (predestynowane nazwisko!) stanęli wszyscy, kupić coś u niego.. Chudzik wyrabia różne drobne sprzęciki z drzewa dosyć zręcznie, samouczek ma wiele smaku.. a że w istocie nie chodzi tu o nabycie, więc kupno u Chudzika jest razem jałmużną.. Około ubogiéj jego chaty, zatrzymały się wózki i wszyscy zaopatrzyli się w drewniane noże i inne drobnostki. Ztąd już kraj staje się coraz bardziéj malowniczym około Muszyny, w któréj sterczą resztki obalonego zamczyska. Za nią zjawiają się piękne drzewa i piękne wzgórza, a bliżéj Żegestowa, gdy droga wpada w zarośla zielone i lasy.. wzrok gdzieniegdzie z wyżyny spostrzega jakby kaskady drzew spadających w głębiny, piętrzących się ku górze.. poprzecinanych parowami, pozwieszanych nad srebrną wstęgą Popradu i mimowolny okrzyk uciechy z ust się wyrywa.. W téj cieszy lasów i gąszczy jakże uśmięchnięto, wesoło... jak ślicznie! Nieuważano nawet wśród rozmów i okrzyków towarzyszących przejażdżce, że czasem koła wozów ślizgały się prawie nad krajem urwisk, ciasną przesuwając drożyną. Naostatek pokazał się schowany w parowie Żegestów ze swemi skromnemi domkami, kapliczką bokami poobrywanemi gór i gąszczami drzew otaczających.. Hrabina wysiadła by przejść pieszo, a całe towarzystwo za jéj przykładem rzuciło wózki. Oczy jéj szukały już Pilawskiego do którego miała żal, że nie dosyć pilno spełniał obowiązki cicerona... Pilawski stawił się by odebrać burę o przyrzec poprawę. U źródła pili wszyscy, potem staraniem Greifera urządzone wystąpiło skromne śniadanie z kurcząt złożone, potem spinano się po wzgórzach, poglądając ku Węgrom i ciesząc pięknemi widoki, a że tego dnia nocleg wypadł w Lubowli, musiano pospieszać.. Całe towarzystwo krynickie przeprowadziło jeszcze za Żegestowski parów panią Palczewską, która przyrzekła powrócić jak najprędzéj. Zdrowie jéj wypito jeszcze u wózków.. i konie wśród głośnego wiwatu, ruszyły daléj.
Dwór hrabinéj uszczuplony składał się z jéj towarzyszki, starego kamerdynera, kuzynka Alberta i pana Gabriela, mieszczących się na trzech wózkach. Dwaj panowie ażeby się nie dać znudzić podróżnéj, z kolei przesiadali się do wózka. W Lipnikach czekał powóz do którego też jeden z panów był przypuszczony.. drugi pospieszał wózkiem góralskim.. Pomimo piękności drogi, widoków na odległe Tatry i poetycznego lecz coraz majestatyczniejszego krajobrazu, hrabina była zmęczona i kwaśna, Albert milczący i ponury, Pilawski przybity i smutny.. W Lubowli nocleg się okazał niewygodnym — niestety... a przy improwizowanéj herbacie, pani i panowie poziewali. Podróż się zwiastowała daleko mniéj zabawną, niżeli sobie obiecywano..