Przejdź do zawartości

Strona:Wielki nieznajomy by JI Kraszewski from Tygodnik Mód i Powieści Y1871 No49 part3.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ra jak mogła najczęściéj przybiegała do Elwiry, zaprzyjaźniwszy się z nią bardzo. Grały w piłkę gdy wszedł Gabrjel. Elwira zawstydziła się dziecinnéj zabawki, gość rozśmiał się, dziecko także mające już pretensje słusznéj panny przy obcych, schowało co najprędzéj tę nieszczęśliwą piłkę..
— Nie tylko nie przeszkadzam — zawołał z progu Pilawski, ale jeśli przyjęty zostanę, pomogę...
Panienka schowała się do kątka.
Przychodzę w poselstwie, odezwał się gość, przynoszę paniom w imienia młodzieży na piknik jutrzejszy bilet zapraszający, a zlecono mi ażebym ustnie poparł go jak najusilniejszą z méj strony prośbą, by panie zabawę tę obecnością swoją zaszczycić raczyły..
Elwira spuściła oczy — zawahała się.
— Chociaż prawie pewną jestem, że mama na pikniku być nie może, bo jest cierpiącą — a ja w żaden sposób i z nikim bez niéj być bym nie mogła — jednakże ażeby się to nie wydało samowolą z méj strony, pozwoli pan...
Z biletem w ręku wybiegła do drugiego pokoju. Dzieweczka pani Jaworkowskiéj zostawszy na chwilę gospodynią, wyprostowana, poważna aby zatrzeć kompromitującéj piłki wspomnienie, jęła się przechadzać przekonywając ruchami i postawą pana Gabrjela, że wcale już dzieckiem nie była. Przechodząc około zwierciadła spoglądała w nie i dziwiła się jak była uroczyście słuszną i stateczną osobą. Na chwilę nawet, nie wiedząc jak zawiązać rozmowę wzięła książkę ze stolika i poczęła ją przerzucać z wprawą czytelniczki nałogowéj, oczy jednak po nad książką śledziły wrażenie jakie dobrze odegrana rola, czyniła na pięknym młodzieńcu.. Scena ta nie trwała jednak długo z wielkim żalem artystki i widza, wprędce bowiem weszła panna Elwira z biletem w ręku.
— Byłam pewna, że mama nie może być na wieczorze — rzekła — doktór wyraźnie jéj zakazał, ja nie pozwolę, a sama bez niéj być nie mogę.
— Przecież z mamą.. z moją mamą.. wrzuciła śmiało Jaworkowska.
— Ale z nikim w świecie, gdy matka w łóżku i cierpiąca, przerwała Elwira — za nic w świecie!! Racz pan podziękować za pamięć o nas, przeprosić bardzo... i... już nic więcéj..
Pilawski spojrzał smutny na Elwirę.
— Czy to jest nieodwołalne? spytał. Przyznam się pani, że lękam się aby wina niepomyślnego poselstwa nie spadła na mnie. Młodzieży tancującéj mamy dosyć, panien jest nie wiele.
— Ale ja — prawie nie tańcuję — zawołała Elwira.. moja przyjaciołka — wskazała na małą Jaworkowską — wyręczy mnie z ochotą i zapałem. — Dzieweczka się zarumieniła.
— Stanowczo więc? — spytał Gabrjel.
— Nie będziemy bo być nie możemy..
— Towarzystwo jest bardzo miłe, ożywione, najlepszego tonu.. rzekł Pilawski... i — jeśli panie wstrzymuje obawa...
Elwira zarumieniła się strasznie — Nas? obawa?.. zmiłuj się pan... na myśl to nam nie przyszło...
Pomimo otrzymanéj odprawy, Gabrjel, który czuł i wiedział, że panna Elwira swobodniejszą z nim daleko była pod niebytność matki, radby był pobyt swój przedłużyć — rozmowę przeciągnąć — na nieszczęście nie znajdował powodu.