Strona:Wielki nieznajomy by JI Kraszewski from Tygodnik Mód i Powieści Y1871 No48 part4.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

albo mu całą opowiedzieć historję, albo się do niego nazbyt nie zbliżać.
— To najzabawniejsze — dodała Elwira, że pan Pilawski, którego ja, jak mi się zdawało, bardzo zręcznie starałam się trochę wybadać o jego położeniu w świecie, wymykał mi się za każdą razą tak zręcznie, iż ja też oprócz domysłów nic nie wiem o nim.
— On to właśnie może czyni z przeciwnych naszym pobudek — rzekła matka.
— Że nie jest dorobkowiczem i lada czem, to pewna — rzekła ożywiając się Elwira. Już to samo dowodzi że wychowanie odebrał jak najstaranniejsze.. podróżował wiele, a osoby znaczące, wybitne w kraju, zdają mu się dobrze znane.. przytem samo obejście, ton.. wszystko w nim zwiastuje że do wyższych sfer należy.
— A! tem ci gorzéj jeśli tak jest, że ma ci się podobać, westchnęła matka.
Z lżejszem sercem wszakże wstała Domska po téj chwili rozmowy. Do późna w noc sądziła jeszcze iż przyjaciołka nadejdzie, nie chciała się rozbierać oczekując na nią, pani Jaworkowska wszakże wcale się nie ukazała.


Gabrjel który nie śmiał narzucać się swoim sąsiadkom, powróciwszy wcześnie do domu, chodził długo po pokoju.. próbował czytać, nie mógł jakoś zebrać myśli, siadł rysować, nie udawało mu się, naostatek jakby z obowiązku zabrał się do anatomji opisowéj i począł ją studjować, zmuszając się do tego widocznie... Już było dosyć późno, gdy najniespodzianiéj zapukano do drzwi, sądził że służący przychodził, wszedł Grejfer.. który u niego jeszcze nie był. Zdziwiło go to mocno.
— Prawda, że z odwiedzinami wybrałem się nie w porę, rzekł smiejąc się od progu, daruj mi pan, jestem posłuszny wyższym rozkazom.. Pięknéj kobiecie oprzeć się niepodobna. Bardziéj niż wiele innych, pani hrabina wierzy w to, że — ce que femme veut — Dieu le veut i kazała mi pana przyprowadzić.. Tak jest.. a co do mnie, dodał Grejfer, mogę panu tego tylko winszować i zazdrościć.
Gabrjel odpowiedział coś pół słowem, pospieszył podać cygaro gościowi i przeprosił go że musi się nieco ogarnąć... Pan Stanisław ze swobodą człowieka nawykłego do towarzystwa męzkiego, rzucił się na sofkę. Oko jego błądziło po pokoiku śledząc pilnie tych drobnostki, po których posiadaniu poznaje się stan, gust i zamożność. Wszystko co widział tu dało mu jak najpochlebniejsze wyobrażenie o panu Pilawskim, a potwierdzało to wyborne suche hawańskie cygaro, które zapalał właśnie.
— Winszuję panu, odezwał się od niechcenia, zazdroszczę łask pani hrabiny, ale muszę też uprzedzić, abyś sobie nazbyt z tego wygórowanych nie czynił wniosków na przyszłość. Hrabina śmiała jest, samowolna, despotyczna z mężczyznami — serca przecież nie ma, miewa tylko fantazje.
— A! rozśmiał się Garbrjel — wiem dobrze iż o serce nie jest tak łatwo.. i przeszedłem już wiek łatwych marzeń...
— Zresztą dziś — żem za panem gonił.. dorzucił Grejfer, powodem jest i — niepowinienem panu mówić tego.. pewnego rodzaju niespodzianka, która go czeka...
— Mnie?
— Tak! tak! śmiał się Grejfer — ale mówić nie mogę, chodź pan. Poszli więc. Noc była pogodna księżyc oswietlał fantastycznie lasek i domki — cicho było i ładnie.. Tylko okna domu hrabiny zapuszczone firankami, gorzały wszystkie od rzęsistych