Strona:Wielki nieznajomy by JI Kraszewski from Tygodnik Mód i Powieści Y1871 No48 part1.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

W téj chwili hrabina postrzegła zdala idącego Gabrjela, a że ją niepospolicie od wczora intrygował, pożegnała co najprędzéj Marję i skierowała się na ścieżkę na któréj spodziewała się spotkać tajemniczego młodzieńca. Ten jednak zdala ukłoniwszy się bardzo grzecznie... zawrócił w lasek ku górom i zniknął. Gonić za nim nie wypadało.
— Poczekaj! poczekaj! szepnęła sobie w duchu hrabina, będziesz ty sam gonił za mną.. Nie mogę na to pozwolić aby mi się kto tak emancypował... Żeby był choć dzień dobry powiedział...
Nadąsała się trochę..
— Co się tyczy rodziny Pilawskich, odezwał się Karol Surwiński dumny tem iż Domskich mu się udało odkryć i odgadnąć, a co się tyczy Pilawskich.. o tych nigdy nikt pono nie słyszał u nas.. Pilawscy są.. są i Pileccy na Litwie, o Piławskich, Pilawskich nie wiem.. To pseudonym.
— Cóż to ci się śni — oburzyła się hrabina będąca już w złym humorze, przecież pasportów pod pseudonymami nie dają.
— Przepraszam, osobom wysoko położonym..
— Marzyciel z ciebie, więc któż mą być..? hrabia Chambord czy Wiktor Emanuel?
Surwiński się uśmiechnął — że nie Pilawski to! pewna...
— Gdybym była na twojem miejscu — zawołała hrabina wesoło — wiesz co bym zrobiła? Pojechałabym do Krakowa, siadła na koléj, udała się do Warszawy i ztamtąd przywiozła — słowo zagadki..
— Toby już było zanadto, zaśmiał się p. Karol, a ja go tu spenetruję przecież i bez tych gwałtownych środków. Gdybym tylko pugilares, cygarnicę lubo jaki sprzęcik pochwycił.. znajdę herb.. koronę i — odkryje się wszystko, zresztą — pisałem, i umilkł,
— Zobaczysz, że ja cię uprzedzę i zawstydzę.. zakończyła hrabina.
W górze na scieżce, na którą padło jej oko szukając podobno Gabrjela, zobaczyła go wprawdzie ale w towarzystwie dwóch pań, poznała w nich Domską z córką. Jakoś ją to nieprzyjemnie dotknęło. Znała wprawdzie Pilawskiego dopiero od wczoraj, w ogóle dla mężczyzn była obojętną i żaden w niéj szczególnego współczucia nie obudzał, — czemuż jednak ten właśnie rodził jakieś zajęcie intrygował ją, pociągał...? Gniewała się na siebie.. Nie była nawykła wcale do téj niewoli jaką uczucie ciągnie za sobą... z dawniejszych lat znała i pamiętała je.. zlękła się więc, pierwszy symptom odkrywszy w sercu, które już miała za uleczone z téj słabości.
Przykre dosyć wrażenie uczyniło to na pani Domskiéj, gdy jéj serdeczna przyjaciołka widocznie jakoś nie bardzo do niéj spiesząc — około południa dopiero zajrzała, przywitała się chłodno, zabawiła krótko,