Strona:Wielki nieznajomy by JI Kraszewski from Tygodnik Mód i Powieści Y1871 No46 part2.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

To mówiąc padła na kanapę.. tchu jéj zabrakło... Ormowska skinęła na panienki kręcące się w drugim końcu pokoju, które zaraz znikły.
— Cóż to pani jest? co pani jest? — zapytała.
— Nic — biegłam za prędko — mówiła zniżonym głosem Hercegowina... przytem ogromne wrażenie... ogromne!
— Czy znowu bitwa jaka? zapytała baronowa.
— A! nie — nie.. zaraz powiem, to się tyczy naszego towarzystwa..
Baronowa czekała bardzo cierpliwie — przybyła wzdychała, ocierała czoło, tarła oczy, łamała ręce, słowem zdawała się chcieć ukoić, nim przyjdzie do wyznań..
— Nie — rzekła — wszystkiego w świecie, ale tegom się nigdy nie spodziewała.. Zgroza mnie przejmuje, gdy myślę...
— Cóż to jest..
— Zaraz powiem — ale, na miłość Boga — o sekret proszę..
Ormowska ramionami ruszyła — możesz nie mówić mi, jeśli nie wierzysz..
Hercegowina pochwyciła ją za obie ręce.
— Ja! pani! nie wierzę — zawołała — o jakże mnie boleśnie dotknęłaś! Lecz, pojmiesz pani i zrozumiesz, gdy jéj powiem — rzecz całą — dla czego mi się wyrazy takie mimowoli z ust wyrywają — to coś okropnego — coś okropnego..
Zniżyła głos i oglądając się do koła, poczęła westchnąwszy głęboko. Proszę pani — ale nie wydawaj mnie, zaklinam — ja tu mam znajomego z Krakowa, niemca.. Chociaż niemiec i z biura, proszę pani — ale bardzo dobry człowiek.. Był urzędnikiem w Krakowie.. potem już nie wiem, czy mu dano dymisją — czy... dosyć, że spotykam go tutaj — zowie się Mamroth... pani go musi spotykać nawet na przechadzce u wód, suchy, blady... mina urzędowa, do nikogo nie gada, chodzi po bokach, cywilne ubranie, surdut czarny zawsze zapięty pod brodą. — Ja z nim jestem bardzo dobrze... i to wiem, że choć niby do wód przyjechał, choć niby on pije... ale to nie darmo. No, proszę pani, czas wojenny, bez tego nie może być — ja znam i familją, bo żonaty — znam się dawno.. Tu przybywszy kilka go razy zagadnęłam.. odpowiedział mi, ni to ni owo. Strasznie zgryziony tą wojną. Wczoraj go spotykam.. a ten mnie zaczyna wypytywać, czy ja byłam z kwestą u téj pani Dombskiéj, czy ja tam widziałam.. jak.. co mówiła i t. p.  Zdziwiło mnie, dla czego on się nią interesuje.. Wystaw sobie, baronowo dobrodziejko, jakem go przyparła.. tak mi chcąc i niechcąc wyspowiadał się, że ta jejmość z Berlina, którą my tu mieliśmy za bogatą obywatelkę..
Przysnnęła się do samego ucha pani Ormowskiéj i szepnęła — ona tu jest przysłaną.. z Berlina! rozumie pani! — z Berlina..
To mówiąc załamała ręce...
— Ale już ją mają na oku..
— Moja droga prezesowo — spokojnie odrzekła baronowa — Bóg wie, co ci za androny napletli.. Naprzód wątpię, żeby kogo posyłać jak ty powiadasz, potrzebowano, powtóre — z pewnością nie chorą kobietę by posłano.. a gdyby i tak, toćby przecie tego rodzaju wysłaniec starał się właśnie jak najwięcéj zrobić znajomości, wsunąć się w towarzystwo... od którego ona unika..