Przejdź do zawartości

Strona:Wielki nieznajomy by JI Kraszewski from Tygodnik Mód i Powieści Y1871 No46 part1.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— A! jakżeż to pan nieciekawy! zaczęła hrabina, żeby o tak ślicznéj młodéj pannie nie dowiedzieć się, nie dopytać.
— Nie mam ani do tego daru, ani ciekawości — odezwał się Pilawski — a nadewszystko znajduję, że dopytywanie, dobadywanie najczęściéj sprowadza rozczarowanie — po cóż się z tem spieszyć? Wolę sobie roić, zgadywać... i choćby się łudzić.
To wyznanie zastanowiło panią Palczewską, zamilkła chwilę — westchnęła... Rozmowa przeszła na hr. Żelazowskiego i baronową — reszta osób śmiechem i półsłówkami dopomagała... Tak dostali się do domku hrabiny. Stary kamerdyner, znający doskonale obyczaje pani, był najpewniejszym, iż gości na herbatę z sobą przywiedzie. Wszystko więc było przygotowanem, oprócz tego, co panna Salomea miała pod swoim zarządem — a wnijście na próg i rzut oka mógł przekonać Pilawskiego, iż się znajdował w domu zamożnym i wytwornym. Domyślał się tego zresztą... Grejfer, który z pod oka przypatrywał się mu pilnie, wydziwić się nie mógł chłodowi jego i panowaniu nad sobą — ani znać na nim, żeby się z téj znajomości nawet ucieszył.
Nie wiemy, czy pan Gabriel dostrzegł, iż go badać chciano, czy to mu humor popsuło, czy inne jakie wrażenie, to pewno, że zamyślonym był, nader zdala się trzymał i chłodno. Gospodyni wysilała się na rozbudzenie go, na rezkrochmalenie, jak nazywała... lecz napróżno... Może pierwszy raz w życiu spotkała się z tak grzecznym, przyzwoitym, uprzejmym nawet chłodem, zamkniętym angielszczyzną. Co gorzéj, pomimo zręcznie rzucanych pytań.. z różnych stron przez baronową, przez nią, przez Lucię i Musię, posiłkująco, podjazdowo — o panu Pilawskim, jego stanowisku, zajęciu... stronie i t. p., nic się dowiedzieć nie potrafiono. O dziesiątéj wypuszczono jeńca.
— No! rzekła hrabina w duchu, stojąc przed toaletą i rozpuszczając długie włosy — wielu ich znałam różnych, tak wystygłego, ostrożnego, zbrojnego — nie trafiło mnie się spotkać — w jego wieku to nienaturalne... Widzę z oczów, że to nie temperament, nie natura, ale — sztuka. Ten człowiek jest zagadką... musiał albo cierpieć wiele... lub... nic — nie wiem! przecież to pierwszy wieczór — nie dał się wziąść od razu... trzeba podkopy robić, i oblegać wedle form wszelkich.. a! więc poprowadzimy oblężenie.


— Moja dobrodziejko! baronowo kochana.. zawołała wpadając nazajutrz szanowna Hercegowińska do Ormowskiéj, zdyszana, zaczerwieniona, przejęta, tylko pani mogę to powiedzieć, ale pod największym w świecie sekretem.