Strona:Wielki nieznajomy by JI Kraszewski from Tygodnik Mód i Powieści Y1871 No45 part9.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

nad Krynicą, trzeba było rozmowę rzucić.. co było niebezpiecznem. Hrabina zręcznie schyliła się do baronowéj i szepnęła — zabaw go pani chwilę rozmową aby nie uciekł, ja mam słówko do Grejfera.. Posłuszna Ormowska, słodkim swym głosem odezwała się:
— Pan dobrodziéj z Królestwa?
— Z Warszawy...
— Nie zna pani tam moich krewnych.. P....
— Znam.. zdaleka, pani dobrodziejko — rzekł Pilawski, w towarzystwach bywam bardzo mało. Jestem młody, mam zajęcia, pracuję.
Ormowska miała już na ustach zapytać o rodzaj pracy, lecz zmiarkowała, żeby to było niedyskrecją, podniosła oczy — popatrzała nań — jak się panu kraj nasz podoba? dodała zmieniając rozmowę.
— Bardzo piękny — śliczny.. żywo odpowiedział Gabriel, lecz ja — nawykłem od wielu lat zwiedzać to Anglję, to Belgję, to Niemcy i przyznam się pani, że widok tych stron zasmuca mnie! Jakiż to bogaty materjał leży tu odłogiem.? Dla czego nie ma dróg, przemysłu, handlu — zamiast chatek drewnianych, murowanych wiosek.. zamiast nędzy dobrobytu i oświaty..
— Bo — razem wszystko i raptem przyjść nie może — szepnęła Ormowska, ale i to przyjdzie..
— Niestety! tak późno!
W téj chwili hrabina wydawszy rozkazy powracała już, i wcisnęła się do rozmowy, bo po naradzie z Żelazowskim i Grejferem stanęło, że poprobują jakiejś ścieżki gór, i już się nią idący przodem kierować zaczynali — Palczewska wtrąciła:
— O czem państwo mówicie? Ormowska rozpoczęła objaśnienie, gdy na krzyżującéj się drodze Pilawski stanął i ujął za kapelusz, aby pożegnać.
— Co to jest? zapytała wesoło hrabina — pan chcesz nam uciekać? Przepraszam, k adą sekwestr. U wód swoboda wielka, proszę do mnie na herbatę, ja się nudzę, rekwiruję pana i nie puszczam...
— Jestem tak po podróżnemu.
— Myśmy podróżni wszyscy, herbata będzie też podróżna. Gabriel skłonił się i nie opierał, w istocie takiéj uprzejmości obronić się było trudno i — nieprzyzwoicie nawet tak się z sobą drożyć.
Ponieważ drożyna nie zbyt była wygodną, a cel dla którego obraną została, dopięty, Grejfer zręcznie dosyć znalazł pretekst do zawrócenia ulicą. Hrabina śmiała się, bawiła, dowcipkowała i widocznie kokietowała, zimnego jak anglik młodzieńca, który uśmiechał się wprawdzie, odpowiadał zręcznie, ale ani ożywił, ani po młodzieńczemu nie okazał tego ognia, który zwykle oczy hrabiny zapalały.
W największym rozmowy gwarze.. przechodzili właśnie około hotelu pod Różą. W oknie siedziała panna Elwira Domska, Pilawski się jéj ukłonił, ona żywo cofnęła się zaraz.
— Znasz pan te panie?
— Z widzenia i z podróży tylko, któréj część odbywałem razem koleją, rzekł Pilawski.
— Panna bardzo ładna? dodała wpatrując się w niego badawczo hrabina.
— Bardzo ładna! skłaniając głowę, ale bez żadnego wzruszenia widocznego — powtórzył Pilawski.
— Kto są te panie?
— Doprawdy nie wiem więcéj nad to, co tu wiemy wszyscy — są — z Berlina.