Strona:Wielki nieznajomy by JI Kraszewski from Tygodnik Mód i Powieści Y1871 No44 part1.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Oba usiedli, pan Karol zmięszany, a udając tem słodszego im pewniejszy był, że trafił doskonale; gospodarz niespokojny, ocierając pot, który mu na czoło wystąpił.
— Zatem nic by nie przeszkadzało panu dobrodziejowi, dodał Surwiński, zbliżyć się, zapoznać.
Gospodarz milczał jakby się namyślał. Pan Karol w duchu sobie mówił. Zgadłem na pewno! ale nie chce się dać poznać.
— Więc, jakże?
— O co to właściwie idzie? spytał po chwili Pilawski, ja sądzę, że nie tyle o moją nieznaczącą figurę.
— O! o! proszę pana! przerwał Karol.
— Ale tak, nieznaczącą figurę, a prędzéj o udział w kosztach zabawy.. do których najchętniéj się przyczynię.. to mówiąc wstał zwracając się ku szkatułeczce..
Nic w świecie bardziéj przestraszyć nie mogło zacnego p. Karola; zbladł on teraz z kolei, przekonawszy się, iż go wzięto za kwestarza, twarz mu się przeciągnęła, oczy na wierzch wyszły, zabełkotał, słowa nie umiał wymówić. Przerażenie odmalowane w jego fizijognomji nie mogło być postrzeżonem przez p. Pilawskiego, gdyż właśnie w téj chwili zwrócony kluczyka dobierał..
Naostatek przyszedłszy do siebie Surwiński pochwycił za rękę gospodarza. Na rany Chrystusowe, zawołał, co pan sobie myślisz? że ja tu po składkę jaką przyszedłem.. a to słowo honoru..
— Nic przecie nadzwyczajnego by nie było..
— Ja! ja? za składkami chodzić.. ale..
Tu ręce załamał. Ale dajże mi pan... wytłomaczyć się, myśmy się nie zrozumieli...
Gospodarz schował kluczyki do kieszeni i siadł, ale znudzony i markotny..
— My pragniemy kółko nasze rozszerzyć.. ja.. z dobrego serca przyszedłem, chcąc ziomka.. niemającego stosunków.. zbliżyć..
— Dziękuję serdecznie, odparł Pilawski podając mu rękę, umiem być wdzięczen — ale — mam pewne powody.. z charakteru, z nawyknienia, stronię od towarzystwa.. nie nawykłem...
— No — to dobrze — poszanujemy jego gusta! odezwał się Surwiński, lecz proszę się nie gniewać..
— Owszem, wdzięczen panu tylko być mogę...
— Jestem, człek stary, wstając powoli, dodał pan Karol — dawniéj u nas ceremonji tyle nie było, ludzie niższych fortun, położeń towarzyskich, imion.. żyli z sobą.. niechby to teraz choć u wód powróciło.. Dla czego stronić — czemu się odosobniać?..
Gospodarz ruszył ramionami, mruczał coś tylko