Strona:Wielki nieznajomy by JI Kraszewski from Tygodnik Mód i Powieści Y1871 No43 part1.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Nim jednak przyszło do wielkich stanowczych narad nad wyznaczeniem terminu pierwszego wieczora, męzkie towarzystwo do którego należała inicjatywa, naprzód musiało się skupić i obliczyć, i przyjść do pewnego porozumienia. Jądro jego stanowili naturalnie miejscowi młodzi panicze, którzy się znali między sobą. Z tych każdy niemal porobiwszy u wód już znajomości, wprowadzał kogoś, prezentował i wyjednywał mu u innych prawo obywatelstwa; w ten sposób zlepiało się owo grono, z które go łona wyjść miał komitet... urządzający zabawy i obejmujący pewien rodzaj supremacyi nad towarzystwem. Od niego późniéj zależało, które z pań miały być proszone, pominięte, która wybrana gospodynią i t. p.  Wszystko to małe napozór wydają się rzeczy, ale na deptaku u zdrojów — o! jakże wielkie przybierają rozmiary, ile obudzają współzawodnictw, gniewów, fochów, uraz — ba, nawet cichych pojedynków i nagłych wyjazdów... Zrazu zwykle idzie wszystko jak po maśle i klei się wybornie... najmniejszéj dysharmonijnéj nuty... zgoda najprzykładniejsza... nagle — jakby komar zabrzęczał tylko.. ktoś komuś coś powiedział, ktoś komuś się nie tak ukłonił, jakaś pani poczuła się obrażoną danem drugiéj pierwszeństwem.. maleńkie to ukąszenia, sprowadza bąbel.. a gdy ten zniknie, długo jeszcze skóra czerwona swędzi. Z niczego rodzi się nieporozumienie, niczem się podżega, usłużny pośrednik godząc jątrzy, i — rozjeżdżają się goście pokwaszeni na siebie na wieki wieków. Szczęściem, że prawdopodobnie drugi raz w życiu się nie spotkają.
W téj chwili Krynica była jeszcze błogim przybytkiem pokoju, nikt na nikogo koso nie patrzał. Kilku z Krakowa młodzieńców dystyngowanych tworzyło kółko owe, do którego zwolna nowe miały się wiązać ogniwa. Znalazł się bardzo przyzwoity i miły obywatel z królestwa pan Aksakowicz, u którego młodzież wieczory spędzała. Grywano wista skromnego i gawędzono poufale. Majętny człowiek, choć na złe czasy okrutnie stękał — Aksakowicz, zajmował mieszkanie obszerne „pod złotą jabłonią” i u niego najwygodniéj się zbierać było, ku wszelkim naradom. Aksakowicz miał tę jedną wadę tylko, że gościnny do zbytku, nie zważając na kurację, lubił bardzo węgrzynem częstować. Dopuszcza wprawdzie skromne jego użycie woda krynicka — ale wara od zbytków. Aksakowicz utrzymywał że to, in quo nati sumus, węgierskie, nigdy szkodzić nie może, w żadnym razie, nawet na śmiertelnéj pościeli. Z tego powodu opowiadał zawsze dykteryjkę o nieboszczyku swym dziadku, który był opuszczony od lekarzy, zdesperowany.. przyjął już sakramenta i miał konać, gdy mu przywiązany jego stary sługa, przyniósł butelkę dwudziestoletniego to-