Przejdź do zawartości

Strona:Wielki nieznajomy by JI Kraszewski from Tygodnik Mód i Powieści Y1871 No42 part4.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

nale przypatrzym... Panny zdala już oczy skierowały ciekawe i dostrzegły w istocie piękna postać brunetki, wytwornie ubranéj, która z obojętnością osoby do życia w mieście nawykłéj, bez trwożliwości wiejskiéj rozpatrywała się w miasteczku, ulicy i przechodniach. Karol zapatrzył się też z taką uwagą, że zaniedbawszy troskliwość o wybór drogi dla pani Ormowskiéj, która w tym względzie zupełnie się na niego zdała — o mało nie był przyczyną jéj upadku. Wprowadził bowiem baronowę na kamień. Lusia postrzegła w czas i podchwyciła staruszkę, która dała klapsa swojemu przewodnikowi.
— Asindziéj się zagapiłeś na okno, rozśmiała się odchodząc wprędce z przestrachu — a ja o małom nóg nie połamała — przecież wiedzieć powinieneś, żem na twéj opiece i że ja już na drogę nie patrzę, to do ciebie należy.
Ten wypadek był powodem, iż nie dobrze się przypatrzono pannie Elwirze, która właśnie w téj chwili okno powoli zamknęła i odeszła od niego. Wiedziano tylko iż oczy ma czarne... ręce bardzo białe i w pierścionkach, burnus ładny... a Musia, (która nosiła włosy przyczesane[1], dostrzegła przepyszny warkocz, który posądziła o pochodzenie ze sklepu. Na tem skończyła się przechadzka, Surwiński odprowadził panie do ich domku pod wzgórzem za zdrojami, a sam poszedł na zwiady.


W liczbie osób przybyłych w tym roku do Krynicy znajdowała się i pani Hercegowińska, osobistość równie w tamtym kraju znana jak Surwiński i Ormowska. Od lat kilku co lato przybywała z rozkazu lekarza do Krynicy, leczyć się na jakąś dolegliwość w którą łatwo uwierzyć było można, kto ją tylko zobaczył. Wychudła, była mizerna, żółta i straszna choć rysy twarzy posiadała, że nawet piękną być mogła, ale dawniéj. Hercegowińska żartami zwana Hercegowiną, wdowa z dosyć znacznym majątkiem, niezmiernie skąpa.... straszliwie pobożna, oddana cała praktykom religijnym, troskliwa równie o własne jak o cudze zbawienie, bezdzietna i obdarzona tylko siostrzeńcem, długim blondynem, który pod pozorem troskliwości o ciocię, wszędzie za nią jeździł, co jéj niepospolicie zawadzało... równie lubiła sprawami obcemi zajmować się jak Surwiński. Rywalizując z sobą w tym względzie niecierpieli się, Hercegowina dawała wszędzie do zrozumienia, iż Surwiński był gorzéj niż heretyk, bo człek na wszelką wiarę obojętny i ateusz jawny, pan Karol szydził z wdowy nazywając ją starą skwaśniałą dewotką. Przy każdem spotkaniu z sobą gryzli się i sprzeczali. Karol unikał téj zgagi, ona go szukała, aby mu dogryzać. Pani Ormowska jawnie przeciwko nikomu nie występując, nie dawała też poznać jak dalece antypatyczną dla niéj była ta Hercegowina, unikała jéj tylko będąc wszelako bardzo grzeczną. Wdowa zaś jakby się uwzięła właśnie napadać na spokojny dom Ormowskiéj, niewypuszczała go na chwilę z opieki. Bardzo jéj się tu rządzić chciało. Baronowa była pobożną, ale dawnym sposobem, bez przesady i fanatyzmu, nie nawracała nikogo, nie cierpiała rozpraw religijnych, lecz zarazem tolerowała w każdym przekonania. To właśnie nie podobało się Hercegowinie, która w zamiarze nawrócenia staruszki, dopilnowania panien, chodziła nieustannie i wciskała się co chwila. Była uciążliwą dla wszystkich, ale bojąc się języka, znosić ją musiano. Zewnętrzna postać wdowy zupełnie odpowiadała roli, jaką odegrywała. Ubierała się najniesmaczniéj, a że przy twarzy kwaśnéj i chmurnéj, nie łatwo było dobrać w czemby dobrze wyglądała, najczęściéj chodziła w śmiesznych strojach, które oczy zwracały.

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; brak zamknięcia nawiasu, prawdopodobnie winien być po słowie przyczesane.