Przejdź do zawartości

Strona:Wielki nieznajomy by JI Kraszewski from Tygodnik Mód i Powieści Y1871 No41 part4.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

tylko pod Różą, w téj bowiem stronie nie było żadnego innego większego hotelu, a jużciż człowiek tak dystyngowanéj powierzchowności nie mógł stać w lada dziurze.
To nieulegało już wątpliwości i parasol skierował się do hotelu. W hotelu stosunki przyjazne, znajomość jeszcze krakowska z samym naczelnikiem instytucji — ułatwić miały dośledzenie prawdy. Gospodarz pilnując aby goście byli czasu kawy po wodzie usłużeni w porę, kręcił się już we fraku u wnijścia. Dzień dobry panu! rzekł badacz zbliżając się,.
— A! dzień dobry!!
— A cóż? a cóż? gości chwała Bogu u pana dosyć?
— No tak! są — są.. tak! goście — ale jacy goście? zżymnął ramionami gospodarz.
— A jakich że byś pan sobie życzył?
— Rok okropny — bankructwo gotowe! mówił żywo właściciel Róży ruszając ramionami — co to za goście!
— Wszakże mieszkania pustkami nie stoją?
— Ha!! co to o tem mówić! zżymnął się gospodarz i potarł rękami głowę.
— Przepraszam... ale właśnie chciałem spytać... o jednego z pańskich gości.. tego.. młodego.. przystojnego.. arystokratycznego.. z laseczką...
— W tużurku tabaczkowym? tak — z laseczką, kapelusz Panama.. a! to mi tu o niego spokoju nie dają.. odparł gospodarz — nawet hrabina... lokaja przysyłała.
— Właśnie o niegom chciał spytać?
Właściciel Róży z przyległościami ruszył ramionami, uśmiechnął się. Cóż tak wielkiego? co tak osobliwego zawołał. Uderzył się w czoło. Ah! jakże bo się nazywa? jak się nazywa?.. okręcił się. A! wiem.. pan Gabriel Pilawski.. obywatel z Warszawy..
— No — ale obywatel a obywatel — dodał badacz, pan najlepiéj wiesz że kogo to teraz obywatelem nie nazywają.. obywatel ziemski? obywatel miejski?..
— A! już co do gatunku obywatelstwa to nic nie wiem, szybko dodał gospodarz — nie wiem.
— Gabriel Pilawski! powtórzył ciekawy — to nie może być!
— Jakto nie może być, ofuknął gorąco gospodarz jak nie może kiedy jest.. Ja panu powiadam, Gabriel Pilawski, obywatel z Warszawy.
— I przyjechał sam? ze służącym? jak?
— E! sam jeden — sam jeden.
— Gabriel Pilawski — Pilawski! powtórzył skłopotany badacz — kapelusz Panama, laseczka i tużurek tabaczkowy.. Gabriel Pilawski.
— Mówię panu, mogę książkę meldunkową pokazać.
— U zegarka żadnych dywizek tylko jeden wielki pierścień z turkusem.
— Ten sam — pierścień z turkosem, turkos ogromny, kosztowny — obserwowałem — rzekł go0spodarz.. ja się na tem znam..
— I Gabriel Pilawski czy Piławski! spytał jakby nagle oświecony myślą szczęśliwą badacz...
Gospodarz trochę zniecierpliwiony pobiegł po książkę, przyniósł ją i włożywszy na nos szkiełka wspólnie z ciekawym począł się podpisowi przypatrywać. Oba spuścili głowy nad książkę, syllabizowali, milczeli. Rzeczywiście była wątpliwość — Głoska l skutkiem zamaszystego pociągu pióra tak była zawiązana, iż mógł ją kto chciał wziąć za l lub za ł. Zależało czytanie od usposobienia. Go-