Strona:Walka Lutra z katolicyzmem 022.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

prędko obowiązki kościelne. Było ich w istocie mnóstwo lekkomyślnych i zmysłowych.
Chodząc po Rzymie, odwiedzał Luther także szpitale i dziwił się, że „wesoła” stolica Włoch zbudowała dla ubogich chorych sale lecznicze i że cały szereg wykwintnych i bogatych pań służył biedakom chętnie. Patrząc na dobroć kobiet i lekarzów, powinien był powiedzieć, że we Włoszech są także ludzie uczciwi i szlachetni.
I dziwił się jeszcze, że się lud włoski nie upijał tak nieznośnie, jak chłopi niemieccy owego czasu.

III.

Wróciwszy do swojego uniwersytetu, do Wittenbergu, medytował Luther nad człowiekiem, badając, kim, czem jest. Strzeliło mu do głowy, iż żaden człowiek nie jest uczciwym, dobrym, szlachetnym, bogobojnym chrześcianinem, lecz nawskroś kreaturą złą, podłą, którą można tylko wiarą ocalić. Do jednego ze swoich przyjaciół mówił: „Bądź grzesznikiem i grzesz odważnie, ale jeszcze odważniej wierz i ciesz się w Chrystusie, który jest zwycięzcą grzechu”.
Znaczy to: rób, co chcesz, baw się, hulaj, rabuj, co tylko możesz, drwij sobie z cnoty, bylebyś wierzył w Chrystusa, Chrystus otworzy dla ciebie bramę nieba.
Zabawna nowa religia... Gdyby poszła tą waryacką drogą, byłby człowiek gorszym i głupszym od zwierzęcia. Pies byłby lepszym od niego a lis sprytniejszym. Chrześcianin musi być nietylko wiernym spekulantem, ale także uczciwym, prawym, panującym