Strona:Walka Lutra z katolicyzmem 013.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
II.

Oboje rodzice Luthra nie pieścili swojego Marcinka. Trzymali go w mocnych szponach, nie pozwalali mu bawić się z innymi chłopcami, zabronili mu chodzić po ogrodzie i zrywać z drzew gruszki, jabłka, orzechy. Gdy dzieciak zrabował raz w ogródku kilka orzeszków, wybiła go matka tak okrutnie, iż jego twarz oblała się krwią. Ojciec trzymał go w twardej obroży i śledził jego każdy ruch. Był tak surowym, iż wystraszony chłopczyna uciekł z domu na pewien czas.
Gdy się ojciec dorobił znów mająteczku, postanowił wykierować swojego najstarszego syna na uczonego męża.
Pierwszym nauczycielem Luthra był przyjaciel jego ojca, obywatel mansfeldski, Oemler. Rozkoszy nie miał w tej szkole młodziuchny Marcinek, razem ze swoimi kolegami. Bezlitosny bat pracował bezustannie na prawo i lewo o byle co. Późniejszy reformator religijny dziwił się, że mu belfer dał bez żadnej przyczyny aż piętnaście batów.
Po skończeniu małej szkółki powędrował Marcin Luther w czternastym roku swojego życia z wolą ojca do Magdeburga. W tem mieście uczył się tylko jeden rok i udał się do szkoły w Eisenach w r. 1498.
Znalazłszy się w nowem mieście, nie wiedział młody student, co ma z sobą robić, z czego żyć, bo jego ojciec nie był w możności dostarczać mu tyle pieniędzy, ile ich potrzebował. Niepotrzebnie się smucił. W owym czasie pomagali sobie ubodzy studenci śpiewami, muzyką i żebraniną. Śpiewali, grali na różnych instrumentach, prosząc o jałmużnę.