Strona:W podziemiach ruin 25.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

się Niemcy, którzy pod dowództwem Jakubowskiego sforsowali tajemne przejście.
Obrońcy, wzięci we dwa ognie, bronili się rozpaczliwie, a chorąży tyle tylko miał czasu, że skoczył do domu i, dając znać żonie i córkom, zdołał ujść drugiem przejściem, zrobionem przez Ziembińskiego.
Niemcy poczęli tymczasem siać zniszczenie w zamku, a zrabowawszy go doszczętnie, szukali pod przewodnictwem grafa von Tannenburg chorążego i jego rodziny. graf wściekał się tem zniknięciem, obiecywał to nagrody, to kary żołnierzom, wszystko napróżno. Chorąży z rodziną przepadł, jak kamień w wodę!
Rozgniewany i rozżalony bezowocnem zdobyciem Ostrowu, zawołał do siebie Jakubowskiego i rzekł:
— Słuchaj przedawczyku, co ci powiem. Zdradziłeś swoich i żyjesz, ale to ci mówię, że chorąży z rodziną musi być w mojej mocy. Szukaj ich w niebie, w piekle, czy na ziemi — to twoja rzecz, ale pamiętaj, że oni muszą się znaleźć... albo ty wisieć będziesz, jako zdrajca, bo tylko ty uprzedzić ich mogłeś, że zamek zdobędę.
Na bladą, chuderlawą twarz Jakubowskiego wypełzł strach śmierci, nędznik zadygotał cały i, dzwoniąc zębami, jęknął:
— Znajdę ich, z pod ziemi dobędę, wielmożny grafie!