Ta strona została uwierzytelniona.
z rozpiętym kołnierzem, w prawej ręce trzymał jakieś nieprzyjemne narzędzie, przypominające nożyce, w lewej kłębek gazy. Ponieważ starał się patrzeć bystro, słowem, inteligentnie, oczy jego zrobiły się maślane, guziczkowate, oczy w słup.
— Czósz to, — mówił z pobłażliwą powagą, — żachowujecie sie jak nieszforne dżatki. Pan major jakoteż i ja proszimi o żachowanie szpokoju. Czyż nie mamy