Przejdź do zawartości

Strona:Trójlistek by JI Kraszewski from Gazeta Polska Y1887 No69 part3.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

poddawał analizie charakter bogdanki zerwał już postanowione połączenie obojga... Powiadają, że znowu zbliża się do tej swej aptekarzówny, która dotąd zamąż nie wyszła, lecz bardzo wątpię, ażeby mu przebaczyła...
Gdy tak rozmawiali pocichu, p. Atanazy tymczasem wygłaszał swój toast, przerywany tylko grzmiącemi oklaskami, którym niebyło końca.
Owa znakomitość, nieznająca p. Atanazego, nie mogła się uspokoić, podziwiając talent, zdrowy sąd, poglądy, pełne oryginalności, któremi mowa była przyozdobiona.
— Takich nam ludzi, jak ten, potrzeba, — mówił potem bohater dnia z rozrzewnieniem, uścisnąwszy oratora. — Cieszę się, że ich w kraju znajduję i żem jednego mógł poznać.
P. Atanazy odszedł tryumfujący, a do bohatera dnia zbliżył się gospodarz domu, stary przyjaciel jego.
— Co to dla pociecha dla mnie, kochany hrabio, — rzekł, ściskając go, — spotykać ludzi, których cudowna siła boleści taką energią i potęgą myśli obdarzyła. Cóż to za piękna postać ten wasz pan Atanazy, co to za szczęście, że go macie w obywatelstwie!
Gospodarz słuchał smutny i milczący, oglądał się dokoła.
— Kochany przyjacielu, — rzekł pocichu, — ten nasz pan Atanazy, który cię tak zachwycił, wistocie czarodziejem jest wielkim, ale przykro mi odjąć ci złudzenie. Jest to biedny kaleka, ogromna gęba, której braknie rąk, ogromny zasób myśli bez woli, doskonały zegarek, jeżeli chodzi bez sprężyny.