Przejdź do zawartości

Strona:Trójlistek by JI Kraszewski from Gazeta Polska Y1887 No69 part2.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ło dać mu temacik, miejsce i słuchaczy. Zdumiewał bogactwem idei, niekiedy w uniesieniu, słuchając go, brano za człowieka nieocenionego, chciano dać mu środki działania i wcielania tych myśli żywotnych. Ale, zaledwie zszedł p. Atanazy z trybuny na pole, gdzie ręką i głową działać było potrzeba, opuszczała go energia, rodziła się nieśmiałość, widział już tylko jedną potrzebę odkładania, wyczekiwania, ociągania się.
— Będzie miał mowę! — zawołał Warszawiak, śmiejąc się, — znamy go z tej funkcyi, którą spełnia z rozkoszą świetnie, ale język u niego wszystkiem.
— Sławny to ze zdolności człowiek, — dodał Krakowiak, siadając. — Toastu jego słuchać koniecznie nie potrzebujemy, jeśli pan go znasz... Jest to w swym rodzaju znakomity prestydygitator. — Na dziś się nam niezdał, bo czyn jest zadaniem chwili, a głoszenie programów często wychodzi na zdradę. Lecz cóż to za artysta... qualis artifex... przez takich to świetnych mówców zginęła Rzeczpospolita...
— Zdaje mi się, przerwał Warszawiak, że i sobie samemu nic językiem nie wypracował, choć był seduktorem wielkim, i kobiety się nim zachwycały, ale w miłości tak sobie postępował, jak w innych zadaniach. Mówią, że miał znaczną pomoc pieniężną od rodziny, gdy się po raz pierwszy zaplątał, ale ta zamiast go uratować pogorszyła położenie jego. Potem miał się już żenić z bardzo bogatą aptekarzówną, która się w nim szalenie kochała, lecz ślicznie wystylizowany list, w którym