Przejdź do zawartości

Strona:Trójlistek by JI Kraszewski from Gazeta Polska Y1887 No68 part2.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

którym się mieścili więcej widzowie, niż czynni, dnia tego powołani do bawienia siebie i innych goście, stał starszy znacznie od dwóch pierwszych i temsamem podobieństwem familijnem nacechowany mężczyzna, na którego twarzy pomarszczonej, smutnej i draźniącej zagadkowym wyrazem, czytać było można długiego, burzliwego żywota dzieje.
Zachowywał się on tak skromnie, tak ukrywał w cieniu, jakgdyby albo siebie się wstydził, lub innych obawiał. Ubranie jego czarne coś miało w kroju i formie przypominającego duchownych, a bliżej stojący mogli dostrzedz na prawej jego ręce oplątany stary różaniec.
Tu się toczyły ciche, choć żywe rozmowy, którym on pilnie się przysłuchywał, ale nie brał w nich udziału, jeżeli go wręcz nie pociągnięto i nie wezwano.
Naówczas rozjaśniało mu się pomarszczone oblicze, oczy zbladłe przybierały ciemniejszą barwę, jakby w nie krew napłynęła, a usta nabierały szyderskiego wyrazu. Pokorna jego postać stawała się swobodną, a to, co głosił, tak działało na słuchających, że nikt mu nigdy słówkiem nie przerwał często dosyć długiego wywodu.
Towarzystwo tak ożywionem było dnia tego, że ani się spostrzeżono, jak czas upłynął do wieczerzy, i wesoło wszyscy popłynęli do jadalnej sali.
W końcu mniejszego stolika usiadł przybyły dnia tego Warszawiak młody, pełen ciekawości, któremu starszy wiele od niego młodzieniec, dawniej już przesiedlony do Krakowa, służył za przewodnika.
Zasypywał go pytaniami gość młody, który po raz pierwszy w życiu widział tu ludzi, znanych mu dobrze z imion, z zajęć i stanowisk, jakie zajmowali.
— Ale, kochany mój Mentorze, — odezwał się wkońcu przybyły, któremu imie było Hugo, — do wszystkich twych nieocenionych dla mnie objaśnień, dołóż jeszcze tłómaczenie