Przejdź do zawartości

Strona:Trójlistek by JI Kraszewski from Gazeta Polska Y1887 No64 part7.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

przez dni kilka jeszcze, tak strasznie czując się osamotnionym, że żałował posprzeczania się z hofratem i zniknięcia Narcyzy. Jakaś nieokreślona nadzieja schwycenia, choćby skazówki, któraby mu zrozumieć dała, czem przewinił, popchnęła go do radczyni Zyglerowej. Nie był z nią nigdy na stopie poufalszej, znali się zdaleka.
Narcyza, posługując się nią dla hofrata, oderwała od Atanazego.
Na wszelki wypadek zameldował się w jej domu i z podziwieniem został przyjęty. Znalazł radczynię, która sobie srogie robiła wyrzuty, iż się dała tak wyzyskać baronowej, w usposobieniu — do otwartości, do żalenia się, do zwierzania nawet. Szczególniej względem Atanazego czuła się niezmiernie pociągniętą, — chciałaby go była pozyskać sobie...
Zmieniona twarz, bladość jego, smutek w wyrazie całym jeszcze ją bardziej dla niego ujęły.
Prawie od pierwszych słów wspomniała o Balbinie.
— Nie widziałam jej przed wyborem w tę podróż, do której chyba namowy duchownych jej przyjaciół i lekarzy nakłonić ją mogły, bo podróżom wogóle zawsze była przeciwną.
— Niepodobna sobie wytłómczyć nagle zaszłej zmiany, — wtrącił Atanazy — Widziałem ją ostatniego wieczora...
Zyglerowej łzy w oczach się zakręciły i spaść musiały na serce, bo poruszyła się nagle i zawołała:
— A! to ta baronowa Narcyza, intrygantka, wszystkiego tego nawarzyła.
Miała już mówić dalej i byłaby się wydała ze wszystkiem, ale przestraszona palec sobie położyła na ustach.