Przejdź do zawartości

Strona:Trójlistek by JI Kraszewski from Gazeta Polska Y1887 No64 part4.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Przez trzy dni p. Balbiny widać nie było, ani w jej domu, ani w kościele. Zniknięcie to mocno zaniepokoiło jej przyjaciół, wszyscy biegli się dowiadywać i odbierali odpowiedź, że pani jest chorą, ale choroba nie grozi niebezpieczeństwem.
Prosili, dobijali się do p. Petroneli, która zaledwie na chwileczkę wychodziła do nich, nastraszona, ale upewniała, iż pani jej była cierpiącą wprawdzie, lecz nie kładła się nawet do łóżka.
Nie przyjmowała nikogo.
Niewysłowiony przestrach ogarnął krewnych ubogich i tych nędzarzy, których ona wspomagała, — gromadą udawali się do kościołów i dali na nabożeństwo... W mieście pogłoski chodziły najróżnorodniejsze, a domyślniejsi z wizyt, które w ostatnich czasach odbierała p. Balbina, odgadywali jakiś kryzys przykry, które go padła ofiarą.
Szczegółów nie wiedział nikt, strapiona Zyglerowa zachowywała najupartsze milczenie.
Atanazy rzucał się, jak dziki zwierz, zamknięty w klatce, rozwścieczony, niewiedząc co począć, a niechcąc przypuścić, że wszystko było dla niego skończone. Powracał do domu Balbiny, dobijając się rozmowy, widzenia się, jednego słowa, — odprawiano go tem, że pani nie przyjmuje, potem, że chora, — naostatek niebyło go już komu zameldować nawet.
Siadł więc zrozpaczony pisać do niej, błagając o tłómaczenie, o odkrycie mu jego winy. List przyniesiono napowrót z oznajmieniem, że doktór wzbraniał wszelkiej korespondencyi i zajmowania się jakiemikolwiek interesami.
Atanazy, płochy dotąd i lekko biorący wszystko, nieumiejący walczyć, uciekający od tego, co go mogło opanować i zmusić do wytrwania na niebezpiecznem i niewygodnem