Przejdź do zawartości

Strona:Trójlistek by JI Kraszewski from Gazeta Polska Y1887 No60 part8.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ręce swoje i jadę do panny Balbiny... Nie umiecie mówić z nią.
Tak skonkludowawszy, p. baronowa wstała do podanej herbaty, a hofrat, zrozpaczywszy, aby ją przekonał, ziewnął i życzył — dobrej nocy, tak że dwie protektorki jego same pozostały dla poufnej narady.
Atanazy z wytrwałością, godną największego uznania, dotrwał na stanowisku... Taką jest potęga prawdziwego przywiązania, że nawet na istoty zastygle, zdrętwiałe, obojętne działa ożywiająco. Atanazy, nieprzypuszczając jeszcze, aby Balbina była w nim rozmiłowaną, czuł jej życzliwość dla siebie, widział w niej przyjaźń niekłamaną, niewstydzącą się objawić, i został tak ujętym, że nawet próżność jego na stronę ustąpić musiała. Nie patrzał na Piotra, nie raziła go rodzina uboga ani dziwne towarzystwo, otaczające p. Balbinę, — myślał tylko o niej.
A ona — zapomniała się zupełnie... była to jedna z najszczęśliwszych chwil jej życia.
— Jak pan mogłeś tak długo, tak nieskończenie długo, — poczęła mówić, wyciągnąwszy go na przechadzkę po saloniku, — nawet znaku życia nie dać! Musiałam, szczerą mając przyjaźń dla ulubieńca mojej przybranej matki, kradzionemi o nim żyć wiadomostkami. Pan Piotr albo nic nie wiedział, lub musiał rozdymać to, co słyszał. Prawił mi rzeczy niestworzone... Nastraszył jakąś finansową operacyą chybioną.
— Byłem zrujnowany... odezwał się pokornie Atanazy.
Nie wierzę temu, — przerwała Balbina. — Plótł mi potem o wspaniałomyślnym ratunku od jakiejś rodziny, o której pan nie mówiłeś nigdy.
— Ale ona istnieje i dopomogła mi w istocie, — tu uśmiech mu usta skrzywił, i dodał, — tak, dopomogła mi do zupełnego dobicia się.
— A! Hojna! — poczęła wpatrzona w niego piękna panna. — A! i pan w tych wszystkich przygodach... nie pomyślałeś nawet, że wychowanka pani Piotrowej ma krocie guldenów, z któremi nie wie, co robić, i że byłaby najszczęśliwszą powierzyć je panu...