Przejdź do zawartości

Strona:Trójlistek by JI Kraszewski from Gazeta Polska Y1887 No59 part3.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wa w odwodzie stała, aby hofrat ani na chwilę nie był zapomniany.
— Powracając z Wiednia, — rzekł na wstępie, — nie mogłem pominąć Krakowa, nie złożywszy pani mojego uszanowania. Cóż? dobijemy targu o Młynyska, czy nie?
— Waham się jeszcze z ich sprzedażą, — odparła p. Balbina. — Nie znam się na dóbr wartości i na lokowaniu kapitałów.
— Wartość jest stosunkowa, — rzekł hofrat z pedagogiczną powagą mistrza, który raczy nauczać młodzika. — Dobra te mogą dla mnie mieć wyższą cenę, niż dla pani, która sama gospodarować w nich nie możesz. Co one jej przynoszą?
— A! — rozśmiała się Balbina, chcąc nudną przerwać rozprawę, — jak na dziś, to się mogę tylko pochwalić, że mi przyniosły kilka par kuropatw.
Hofrat półuśmiechem zbył odpowiedź i mówił dalej:
— Pani je sprzedać powinna.
— Panu hofratowi?
— Mnie, naturalnie, — odparł p. Ksawery, — bo ja mogę, łącząc Młynyska z Murawką Małą, jednym i drugiej nadać wartość wyższą. To zrobić tylko mogę ja!
Mówiąc to, „ja!“ podniósł uroczyście palec do góry. Było w tem coś tak komicznego, że gospodyni parsknęła.
— Powinieneś pan z tego względu zapłacić mi drożej... — dodała.
— Mówię przeciw własnemu interesowi, — przerwał p. Ksawery, — ale to jest dowód, że najwyżej cenię prawdę.