Przejdź do zawartości

Strona:Trójlistek by JI Kraszewski from Gazeta Polska Y1887 No59 part2.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

niż zwykle, — odezwała się pocichu, — pamiętaj o tem, moja Piotrusiu.
— My we czwartki zawsze jesteśmy przygotowani, — żywo odpowiedziała wicegospodyni. — Wzięłam świeżą szynkę i ozora, mamy zimną pieczeń cielęcą, pieczywo, jak zwykle. Są nawet kuropatwy, choć może dla wszystkich niestarczy.
Balbina sprawozdania już tego nie słuchała, zagłębiona w myślach, które około Atanazego się obracały.
— Nie był od tak dawna, — mówiła sobie, — nie czuł żadnej potrzeby widzenia mnie, gdy ja tak za nim tęskniłam. Ale możnaż mu to mieć za złe, gdy tyle ma na biednej głowie? Gdyby się był chciał z zaufaniem zwrócić ku mnie, z jakążbym rozkoszą w pomoc mu przyszła! Zapewne teraz już wyjść musiał z tych zawikłanych interesów. Ale ja o tem nawet wiedzieć niepowinnam.
Nadszedł wieczór. Jednym z pierwszych gości przybyłych był ksiądz Pankracy, dla którego już się z salonu ruszyć nie mogła. Napływali potem ubodzy krewni, którzy nigdy o czwartkach nie zapominali, nareszcie Zyglerowa i hofrat się ukazali.
Wieś i nowe życie zmieniły go były znacznie; potrzeba zalecania się sercom współobywateli uczyniła przyjemniejszym, zawsze jednak przyobleczonym był powagą wyrobioną i w salonie grać chciał pierwszą rolę.
Zasiadł też około gospodyni, wskazując jej obowiązek wyłącznego nim zajęcia. Zyglero-