Przejdź do zawartości

Strona:Trójlistek by JI Kraszewski from Gazeta Polska Y1887 No57 part5.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Piotr zdjął czapkę, pokłonił się i zniknął...
Z wizerunku, jakiśmy tu skreślili, możnaby ekscentryczną pannę posądzać o zupełną nieczułość i życie głową, nie sercem. Przeciwnie: właśnie żyła ona sercem tylko. Biło w niej, jak w dziecku; kochała p. Atanazego, broniąc się sama przed sobą i zowiąc to sympatyą i szacunkiem. — Ale nawet wady jego miały urok dla niej. Postać we wspomnieniach malowała się wyidealizowana i piękna.
— Słyszała, że go obwiniano i co mu zarzucano, znajdując wszystko niesłusznem.
— Nie znają go, — mówiła w duchu, — nie rozumieją go... Jedyną winą jego, że świat pojmuje tak pięknym, jak jest sam, a on się składa niestety z wielu niedoskonałości, a bardzo małej liczby wyjątków.
Myśl ta, że go znowu zobaczy, że przed nim z wielu w duszy zamkniętemi rzeczami wynurzyć się będzie mogła, czyniła ją szczęśliwą...
Była wdzięczną nawet Piotrowi, któremu jego postępowania z żoną ani zapomnieć, ani przebaczyć nie mogła, — za zajęcie się Atanazym, za to jakieś przywiązanie ku niemu.
Obiecywała sobie wiele po tym wieczorze, lecz przyszło jej na myśl, że był to właśnie: czwartek, i ze dnia tego zawsze wiele osób u niej bywało. Zasmuciło ją to nieco.