Przejdź do zawartości

Strona:Trójlistek by JI Kraszewski from Gazeta Polska Y1887 No54 part3.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zajmują go bardzo. Inny człowiek, spoważniał.
— Pan Atanazy zawsze był, jak mi się zdawało, zamiłowanym w pracy... ale ludzie powiadali, że mu brakło wytrwania, że się zrażał prędko.
— Z nas wszystkich, — a jest nas trzech, jak pannie Balbinie wiadomo, — rzekł Piotr, — z nas trzech Atanazy najwięcej wart. Natura go najobficiej wyposażyła, odebrał wychowanie staranne, ma też miłość i szacunek u ludzi.
— Nie wiem, czy pani wiadomo, — dodał, — że był zpowodu zbyt licznych przedsiebiorstw chwilowo w pieniężnych kłopotach... Rodzina matki mu skutecznie pomogła... wyszedł z nich, ale się też namozolił!!
Z nieukrywanem zajęciem słuchała p. Balbina i zaprowadziła z sobą do pokoju Piotra, który ciągle prawił o Atanazym, a że nie chciał być posądzonym, do pochwał dosypywał po szczypcie krytyki, tak dobranej zręcznie, że starczyła za przyznanie mu nadzwyczajnych przymiotów.
Nie zapomniał i o tem, że Atanazy, dowiedziawszy się o jego pobycie w Krakowie, dopytywał go o p. Balbinę.
Gospodynię to czy co innego wprawiło w bardzo dobry humor.
— Zdaje mi się, żem ostatnim razem mówiła panu, — odezwała się, — iż pana Ksawerego, brata waszego, nie mam szczęścia znać? Otóż teraz pochwalić mu się mogę, że i pan hofrat jest mi znajomy...
— Zkądze i jakim sposobem! — przerwał zaciekawiony Piotr.
— Dziś już nie mam czasu na opowiadanie, — zakończyła Balbisia, spoglądając na zegarek, pożegnała go i — odeszła.
Wiadomość ta nabawiła niepokojem starego. Zkąd i jakim sposobem p. Balbina, której stosunki bardzo szczupłem kółkiem się