miał przekonanie, iż dosyć mu było chcieć, aby posiąść.
Przed Piotrem jednak, niedając mu poznać po sobie, że rzuconą wędkę pochwycił, śmiał się, przedrwiwał jego projekta i mówił o innych wcale planach. Między innemi znalezienie obfitej rudy żelaznej w jednym z majątków Atanazego miało być źródłem olbrzymich zysków. Było to jeszcze tajemnicą, lecz już statnta towarzystwa akcyjnego pisane były.
Z jednego może symptomatu p. Piotr byłby się mógł dorozumieć, iż jego namowy i nawracania nie pozostały bez skutku; Atanazy niemal codzień i za każdem spotkaniem z bratem napomykał niby przypadkowo o p. Balbinie, chociaż szydersko.
Że złagodniał dla Piotra, ten nie widział w tem ani dziwnego nic, ani podejrzanego.
Wkońcu przybłęda, któremu u brata niebyło bardzo wygodnie, bo ludzie się z niego wyśmiewali i usiłowali pobyt uczynić nieznośnym, zaczął się nudzić i mówić o pielgrzymce do pana Jezusa Boremelskiego na Wołyniu.
Atanazy opierał się mocno tym włóczęgom.
— Raz przecie tyle doświadczywszy i przebolawszy, powinieneś się ustatkować, — mówił do niego. — Dla ciebie na świecie niema, jak Kraków, kościoły, duchowieństwo, ludzi wielu, pomimo żeś się starał im narazić życzliwych.
— I grób mojej żony, — dodał Piotr, — i ta poczciwa jej Balbisia, wszystko to wabi mnie
Strona:Trójlistek by JI Kraszewski from Gazeta Polska Y1887 No53 part9.png
Ta strona została przepisana.