Przejdź do zawartości

Strona:Trójlistek by JI Kraszewski from Gazeta Polska Y1887 No53 part8.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— odparł Atanazy, — a dziś, gdybym chciał, zbliżyć się do niej nie mam ani powodu, ani sposobu. Uchowaj, Boże, podobnego ożenienia, — dodał, — dopieroby tryumfowali nieprzyjaciele moi, zowiąc mnie niezdarą, który się musiał uczepić fartuszka aptekarzównej.
Przez cały czas obiadu Piotr, który, gdy chciał, kłamał nadzwyczaj zręcznie i swoim improwizacyom umiał nadawać charakter wielkiego prawdopodobieństwa, wymyślał historye o p. Balbinie; według niego nawet w sterach arystokratycznych miano dla niej poszanowanie.
— Ale to, mospanie, — dokończył wzdychając, — waćpan tylko jesteś ślepy i odpychasz, co ci się samo narzuca i stręczy.
Obrócił to w śmiech gospodarz, ale, gdy się rozstali, myślał już tylko o Balbinie. Ona była jedynem możliwem rozwiązaniem ciężkiego zadania. Ożenienie z nią uwalniało go od Donajtysa, a tu pilno potrzeba było, dopóki żył stary dziadunio, kończyć, bo z synami jego nieskończenie trudniejszeby wypadły rachunki.
— W istocie ślepy byłem, — mówił sobie Atanazy, — szczęście mi samo w ręce szło i idzie. Piotr pomimo zalania gorzałką ma bystre i trafne wejrzenie. Dlaczegóż dotąd nie wyszła za mąż Czeka na mnie.
Podróż do dziadunia należało odwlec, jechać do Krakowa, szukać sposobności i pochwycić ten ostatni środek ratunku.
Nie wątpił nigdy o sobie p. Atanazy, a tu