Przejdź do zawartości

Strona:Trójlistek by JI Kraszewski from Gazeta Polska Y1887 No53 part6.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Ratmański, widząc go tak podrażnionym, począł łagodzić i uśmierzać rozdrażnienie, ale, im przemawiał z większem pobłażaniem, tem p. Atanazy więcej rósł w butę.
Niebyło wyjścia. Zdawał się rachować na interwencyę Opatrzności, na jakiś cud, na wyjątkową godzinę, w której dla niego dwa a dwa miało uczynić dwieście.
Ratmański powiedział sobie, że głowę stracił, ale mu to odejdzie. Przechodziły dnie i tygodnie w przerzucaniu się Atanazego z jednej w drugą ostateczność. Kładł się spać z postanowieniem jechania do Douajtysa by rozmówić się z nim otwarcie, dowodząc mu, że jego dobrodziejstwo było przyczyną zguby. Wstawał potem z ideą mściwą, aby ożenić się bodaj z córką największego gbura, byle mu przyniosła miliony i zapewniła zwycięztwo.
Po kilkakroć już powracał myślą do panny Balbiny, do Piotrowej, do tych kroci guldenów, które mu obiecywano z aptekarzówną.
Przybycie Piotra wśród tej walki wewnętrznej, jaką z samym sobą wiódł, nie dało mu usnąć tej nocy.
Balbina była niezamężną, panią swej woli, pełnoletnią, a on znał doskonale moc, jaką miał nad nią, i wpływ, jaki mógł wywrzeć.
Potrzeba mu się było dowiedzieć dokładnie o pannie, jej majątku, sytuacyi, rodzinie, a o tem nikt lepiej nad Piotra nie mógł go objaśnić. Należało go rozbroić, pojednać się.
Ale tu wstręt ku niemu, obrzydzenie, obawa — górę brały. Wstyd zresztą czuł znowu się zbliżyć po tak stanowczem odepchnięciu.