Przejdź do zawartości

Strona:Trójlistek by JI Kraszewski from Gazeta Polska Y1887 No53 part4.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Nie naglili, nie naprzykrzali mu się, tem więcej ich nienawidził.
— Są powolni umyślnie, aby mi okazać, że mnie lekceważą, że wiedzą, iż ja nic nie jestem w stanie zrobić, — mówił Atanazy, — ale to się raz skończyć musi. Oddam im majątek... pójdę służyć!
Po kilka razy na dzień siadał do rachunków p. Atanazy, obliczał fantastycznie, co miał, co zarobił, co oszczędził, i dochodził do tego smutnego przekonania, że zawiódł się na wszelkich swoich nadziejach.
Jedyny powiernik, któremu w chwili zwątpienia jakiegoś wyznał wszystko, co go trapiło, Atanazy, mając współczucie dla niego i politowanie, otwarcie mu wypowiadał, czemu niepowodzenie według niego przypisać było potrzeba.
— Nie gniewaj się na mnie, panie Atanazy, — mówił mu, — byłem ojca przyjacielem, jestem twoim i właśnie dlatego, że ci życzę dobrze, muszę mówić prawdę. Gospodarstwo u ciebie szło dobrze, nie popełniłeś żadnej kosztownej omyłki, ale sam tryb życia twego nie dozwolił robić oszczędności. Koni na stajni trzymasz tyle, co przedtem, ludzi dla parady niepotrzebnych wielu. Przyjmujesz zbyt kosztownie gości, dajesz nadto wystawne obiady i baliki. Życie twoje pochłania daleko więcej, niż się zdaje. Od czasu, jakeś rozpoczął reformę, nie widzę, ażeby się ono odmieniło.
Atanazy aż ręce załamał.
— Panie pułkowniku, — zawołał z niezmierną gwałtownością, — możnaż po mnie wyma-