Przejdź do zawartości

Strona:Trójlistek by JI Kraszewski from Gazeta Polska Y1887 No53 part2.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Waćpan, panie bracie, myślałeś o niej i mówiłeś o niej z nieboszczką moją, wiem to od niej, — i ona myślała o panu. Jak Boga kocham!
— Cóż dalej? — zapytał kwaśno Atanazy.
— Co dalej? — podchwycił gość, — dalej to, że, gdybyś był posłuchał nieboszczki, a ożenił się, miałbyś nietylko żonę-anioła, ale majątek, coby cię uwolnił od zebraniny u Donajtysów, co waćpana zarznęli... i puszczą z torbami.
Dotknięty do żywego Atanazy rzucił się, jakby go pocisk dosięgnął. Łudził się tem Atanazy, że cały jego układ z Donajtysami pozostał tajemnicą, że nikt o nim nie wiedział, a tu mu niepowściągniony język złośliwego i rozżalonego brata rzucał w oczy nim, jak rzeczą, powszechnie znaną.
Błysnęło mu zaraz w myśli, że Piotra niepowinien był do ostateczności doprowadzać, i znowu o stopień jeden złagodniał dla niego.
— Czegóż chcesz odemnie? — zapytał. — Pieniądze płacę.
— Żadam, — choć we cztery oczy, obejścia się ze mną ludzkiego. Nie kłamię cnoty, nie udaję świętoszka, jestem grzesznikiem zakamieniałym, ale mi się choć litość należy.
I po półgodzinnej rozmowie Piotr się rozgospodarował w oficynie.


Jak wszyscy lekkomyślni ludzie, Atanazy ulegał wrażeniom wszelkim z wielką łatwością; działały one na niego tak, jakby stanow-