Przejdź do zawartości

Strona:Trójlistek by JI Kraszewski from Gazeta Polska Y1887 No52 part7.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Kazał więc rządcy, panu Ćwikle, przeprosić Piotra i wręczył zarazem należność, rachunki i kwit do podpisania.
Ale Piotr ruszać się ztąd ani myślał.
— Wszystko to bardzo pięknie i porządnie pan brat przygotował, — rzekł do Cwikły, który na stole papiery rozkładał, ale ja jestem niedyspozyt... dajcie mi odetchnąć, po winniście nad starcem mieć litość. Przyszedłem tu pieszo, nogi mi pobrzękły, droga znużyła. Zatrzymaj waćpan, proszę, pieniądze u siebie, niepilno mi do nich... Z panem Atanazym, choćby mi się jak wykręcał, widzieć się muszę.
P. Cwikła, wyuczony, składał na polowanie zapewne mającą się przedłużyć nieobecność swojego pana.
Piotr śmiał się.
— Jakież u licha polowanie na wiosnę? Na cietrzewie chyba? bo inna zwierzyna zakazana, a cietrzewi trudno tak dużo znaleźć, ażeby tygodniami na nie polować. Wiem, że pan Atanazy, z którym ostatnim razem rozstaliśmy się niezbyt przyzwoicie, może się ze mną widzieć nie życzy, ale ja muszę z nim mówić. Będę, choćby o głodzie. siedział wam na karku; nie pozbędziecie się mnie.
Grzecznym był p. Cwikła.
— Ale tu o pozbywaniu się żadnem niema mowy, — rzekł zakłopotany. — Mój pan sądził, że panu pilno, co do należności. Kto teraz pieniędzy nie potrzebuje...
— I ja ich nie odrzucam, — odparł p. Piotr, — widzicie, w jak zredukowanym stanie przybyłem tu do was!... ale niezmiernie ważny interes familijny... o którym pomówić trzeba, zmusza być natrętnym.