Przejdź do zawartości

Strona:Trójlistek by JI Kraszewski from Gazeta Polska Y1887 No51 part3.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wotnią moją pensyę, mógłbym teraz z niej żyć wcale wygodnie. Popłaciłem długi, tak że wkońcu nawet hofratowi oddałem tysiąc guldenów z procentem, chociaż się ich już wcale nie spodziewał.
— Słuchasz, widzę, niedowierzająco, panno Balbino, — dodał, wzdychając, — ale ja ci powiadam, nikt z was mnie nie znał i nie zna, mieszaniną jestem osobliwą dobrego i złego. Raz mnie jedno opanowuje, potem do drugiego powracam. Wiela złego winna jest poczciwa nieboszczka moja, puściła mi cugli, a jam też ich nie trzymał, namiętności ponosiły. Teraz przyszła skrucha, pokora, pokuta, ale ja siebie znam, cokolwiek mi będzie lepiej, odetchnę, a wnet się krew zburzy, i pocznę znowu szaleć. Gdybym tu dłużej u was odpoczywać pozostał, zamiast się modlić wyszukam towarzyszów do hulanki i wrócę do starych moich grzechów.
Z rozkazu gospodyni domu podano Piotrowi naprędce przysposobioną wieczerzę. Na tacce przy niej stała wódka, na którą okiem chciwem spoglądał długo Piotr, walcząc z sobą. Chciał się powstrzymać i nie dotrwał w dobrem postanowieniu. Chwycił flaszkę, nalał nie do kielicha, ale do szklanki, i duszkiem wypił. Siadł potem, chlebem z solą przegryzając; oczy mu blade zwolna się poczęły zaogniać i rozszerzać, twarz zarumieniać, zuchwalstwo dawne powracało. Potoczył wejrzeniem dokoła.
— Niechże mi panna Balbina, — począł żywiej i głośniej, — powie co o mojej rodzinie kochanej, bo ona się mnie wyparła, a ja też jej wyrzekłem. Nie wiem, co się z nimi dzieje.
— Ja także niewiele, — bo stosunki moje nie sięgają w te sfery, — odpowiedziała panna Balbína.
— Wiem, że Atanazy, który wszystkich chciał uczyć rozumu, — dodał Piotr, poczynając zajadać wieczerzę łapczy wie, podobno sam stracił, co miał. Przyszedł mu w pomoc ktoś z rodziny matki, — postawili go na nogi... cóż dalej?
Balbina odpowiedziała tylko ramion ruszeniem.
— Ja i on, — ciągnął dalej Piotr, — niedawnośmy tak do siebie podobni, jakbyśmy bli-