Przejdź do zawartości

Strona:Trójlistek by JI Kraszewski from Gazeta Polska Y1887 No51 part1.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Nieusiłując dalszej zawiązywać rozmowy, Piotr chciał już odejść, gdy go Balbina wstrzymała.
— Wstąp pan do mnie, — rzekła głosem łagodnym. — Wygodniej może będzie; miejsca jest dosyć; starania niebrak.
— Dziękuję, — odparł chłodno Piotr, który z modlitwy i tego nastroju ducha, jaki ona w nim wzbudziła, powoli w inny jakiś stan przechodził, zdawał się budzić do życia. — Dziękuję, nie mogę, albo do klasztoru, lub do szpitala muszę.
— Dlaczego? — zapytała Balbina.
Żebrak splunął.
— A dlaczego! Kobieca zawsze ciekawość. Najlepsza z was musi mieć ten defekt. Ciekawość smaku jabłka pierwszą niewiastę zgubiła.
Z dziwacznym uśmiechem obrócił się ku niej.
— No, nie mogę, — dodał, — bo ze mnie złe ziele. Aby trochę mierzwy, a szpary odeszły, duch buja, i ciało w moc szatańską przechodzi.
— Dopóty cnoty póki biedy, — ciągnął dalej, — muszę złośnika trzymać na wodzy, bo inaczej do piekła mnie zaniesie.
Balbina z politowaniem słuchała.
— Idź pan do mnie, — powtórzyła. — Widzę, żeś bardzo podupadł. Za grzechy pokutowa-