Przejdź do zawartości

Strona:Trójlistek by JI Kraszewski from Gazeta Polska Y1887 No50 part4.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

bie niewiastę cichą, pobożną, pokorną, a nie szczęśliwą.
Odżyła w tym złomku marmuru pani Piotrowa, zwiastował się w nim znakomity artysta.
Niebyło dnia, ażeby ktoś pochwałami, oddawanemi nagrobkowi, przez nieznanego artystę nieznanej wzniesionemu kobiecie, nie przychodził oglądać i dumać przy nim.
Jesiennego wieczora klęczała przy nim zakwefiona postać niewieścia, po której liniach i kształtach, chociaż twarz miała osłoniętą, domyślać się było można młodości.
Nie modliła się już, ale zadumana patrzała jeszcze na płaskorzeźbę, która na nią z macierzyńską spoglądać się zdawała miłością, jakgdyby duch zmarłej ożywiał wizerunek blady.
Westchnienie wyrwało się z ust panienki, wstała powoli i miała się już zawrócić ku wyjścia, gdy po za sobą dojrzała klęczącego i bijącego się w piersi mężczyznę, odzianego nędznie i ubogo, z twarzą bladą, sinym trądem okrytą.
Twarz to była niegdyś pięknych rysów, którą życie potargało tak, iż się w niej tylko nieszczęściami pogruchotanej ruiny dopatrzeć było można. Powieki zaognione, usta popękane, policzki, jakby siecią marszczek osnute i pokrajane, gdzieniegdzie skóra, przylegająca do kości, to nabrzmieniem odęta, składały całość, mogącą litość obudzić. Sparty na kiju prostym, okryty opończą podartą mężczyzna klęczał i modlił się, ale modlitwę przerywały mu i myśli, które chwilami zamykały usta, i znużenie takie, że powieki zamykały się i sen go ubezwładniał na krótko. Zaledwie się pochylił złamany nim, gdy się już porywał, jakby przestraszony, i bił znowu w piersi, w których chorobliwe słychać było chrapanie.
Człowiek ten tak był podobnym do żebraka, że odchodząca kobieta, dobywszy z woreczka kilka groszaków, zbliżyła się do niego, trzymając je w ręku, ale, podszedłszy, cofnęła się nagle, jakby przestraszona.