Przejdź do zawartości

Strona:Trójlistek by JI Kraszewski from Gazeta Polska Y1887 No50 part3.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

szemu, — dodał Atanazy, — a zarazem złożyć życzenia.
— Panu w istocie pierwszemu się należała ta wiadomość, – śmiejąc się, dorzuciła baronowa. — Gdyby nie pan, baron Meyer swój brylant byłby zachował w zbiorze kamieni, bo mi poprzysiągł, że nigdyby się nie ożenił, gdybym ja mu odmówiła mej ręki.
— Wierz mi pan, — ciągnęła dalej z westchnieniem, że najlepiej umieją kochać starzy, ci, którzy już się nie spodziewają więcej miłości. Ostatnia jest równie gorąca, jak pierwsza, a daleko od niej trwalsza. Biedny Ksawery! Jakże mi żal go, iż żadnej kosztować nie będzie. Człowiek to, skazany na zamarznięcie serdeczne.
W tej chwili powstał głosem powszechnym powołany do wzniesienia toastu na cześć gospodarza p. Tymoteusz Bończa i, kieliszek potrącając nożem, prosił o milczenie.
Toast trwał minut kilka. Hofrat podniósł się z kielichem w dłoni, okiem powiódł po zgromadzeniu i słodkim głosem, który z początku wydał się stłumionym, zagaił swe wyznanie wiary.
Zakończenie jego wprawiło słuchaczów w takie uniesienie, iż następujący kielich przeszedł dla wielu tajemniczo, taką był zagłuszony wrzawą.


Na cmentarzu krakowskim w kilka potem miesięcy wznosił się piękny, pełen prostoty pomnik, na którym w płaskorzeźbie udatnej młody uczeń miejscowej akademii odtworzył głowę staruszki, na oko prozaiczną i pospolitą, lecz tyle mającą w sobie wyrazu słodyczy i dobroci a smutku, że jej się nikt nie mógł przypatrywać bez jakiegoś wzruszenia.
Nie był to żaden ideał, ale prawda, tik pochwycona, wyszlachetniona podniesieniem do największej jej potęgi, iż rysy powszednie stały się typem i całą zdawały się mieścić w so-