Przejdź do zawartości

Strona:Trójlistek by JI Kraszewski from Gazeta Polska Y1887 No49 part9.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Gdy usiądziesz na wóz, — zawołał Atanazy.
— Furka moja stoi za bramą.
— Towarzyszę panu, — dodał Atanazy głosem, coraz namiętniejszym.
Piotr uległ tej sile, z jaką po raz pierwszy usłyszał występującego Atanazego, — spokorniał nagle.
— Nie gniewajże się, — toż to głupstwo. Prosty figiel studencki, a tysiąc guldenów dla hofrata...
— Idźmy, — wtrącił Atanazy, krocząc do drzwi i otwierając je.
Wyszli w istocie.
Ścisk i ruch taki był wszędzie tego wieczora, że Piotr, któryby w każdym innym razie oczy i uwagę na siebie zwrócił, przeszedł niepostrzeżony. Na dziedzieńcu było już ciemno. Atanazy, milczący, przodem ciągle dobiegł do wrót. — Tu stała w istocie najęta furka chłopska, której para mizernych koniąt z głowami, w workach pogrążonemi, żywiła się sieczką, zasypaną im. Na wozie spał woźnica, którego budzić musieli. Uparty Atanazy nie puścił z rąk pieniędzy, dopóki nie zobaczył Piotra, siedzącego na sianie, którem był wóz napchany.
— Słuchaj, panie Piotrze, — odezwał się drżącym głosem. — Jeden raz mogła ci się udać ta sztuka. Nie przypuszczaliśmy, ażebyś podłość posunął do tego stopnia. Gdyby cię jednak wzięła ochota drugi raz to powtórzyć, daję słowo honoru, że ci, jak psu, w łeb strzelę.
Gdy słów tych domawiał, przez otwarte drzwi od pałacu doleciały dźwięki wesołego