Przejdź do zawartości

Strona:Trójlistek by JI Kraszewski from Gazeta Polska Y1887 No49 part8.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

gle rękę włożył do kieszeni bocznej fraka, ręką drżącą dobył pugilaresu i szybko wcisnął baronowej banknotów parę.
Potrzebował całej mocy, jaką miał nad sobą, aby potem zaraz przerwaną z damami zawiązać znowu rozmowę.
Baronowa znikła.
Co chwila, ilekroć się drzwi otworzyły, i głośniej się ktoś odezwał, Ksawery zwracał oczy przerażone ku wnijściu na salę.
Tymczasem Atanazy z pieniędzmi w ręku, sztywny a zły, wprost do gabinetu zawrócił.
Piotr właśnie, napiwszy się wódki potrzykroć, bo omne trinum perfectum, — jadł już; spożył zupę zimną, sztukę mięsa, która nosiła W menu słynne imie Châteaubriand’a, na które nie zasługiwała, gdy Atanazy się ukazał w progu. Energicznie przystąpił do stolika.
— Mam dla was tysiąc guldenów, — zawołał. — Skrypt przyślesz. Nie dam pieniędzy, dopóki na wozie siedzieć nie będziesz.
— Cóż to, zjeść mi nie dasz? — zapytał, dławiąc się, Piotr.
— Nie dam. Wynoś mi się natychmiast, — zawołał stanowczo Atanazy i powtórzył dobitnie: — Wstawaj i jedź, — to nasz warunek.
— Ażebym nieczystym oddechem nie kalał atmosfery, którą wy raczycie się upajać.
Szyderstwo przeleciało niepostrzeżone.
— Wstawaj i jedź, — powtórzył groźnie Atanazy. — Słyszałeś.
— Twoje menżykowskie ultimatum, — -rzekł z westchnieniem, ocierając usta i wstając z krzesła, Piotr. — Dawaj pieniądze.
-