Przejdź do zawartości

Strona:Trójlistek by JI Kraszewski from Gazeta Polska Y1887 No47 part4.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

samą scenę, na której niedawno grał pierwszą rolę?!
Z obawą, z wahaniem stawiał każdy krok, aby nim nie przyśpieszyć katastrofy. Tygodniami całemi siedział zamknięty w domu.
Z rodziny jego nikt mu dopomódz nie mógł, o Ksawerym nie pomyślał nawet.
Do bardzo mało mu znanych krewnych należał zamieszkujący na Żmudzi cioteczny brat matki jego, pan Izydor Donajtys, o którego ogromnych dostatkach i nadzwyczaj szczęśliwem gospodarstwie, spekulacyach chodziły przesadzone wieści. Atanazy sobie przypominał, iż słyszał, jak go oceniano na dwadzieścia milionów rubli. Niebyło przedsiebierstwa w tamtych prowincyach, do któregoby on nie należał, a wszystkie, do których wchodził, przynosiły ogromne zarobki.
Rozpaczliwy stan interesów nakłonił Atanazego do rozpaczliwego też kroku, o którym przed laty kilku nigdyby nie pomyślał. Zabrał się do ciężkiej pracy, napisał spowiedź powszechną, odmalował położenie, przyznał się do win i nieznanego powinowatego prosił o radę i ratunek.
Niewiele się po tem spodziewał Atanazy, ale tonący brzytwy się chwyta. Odpowiedź, która wedle obrachunku nadejść mogła we dwa, a najdalej trzy tygodnie, — nie nadeszła i w miesiąc. — Milczenie wymownem było. Donajtys też go teraz znać nie chciał, jak on go nie znał przez lat wiele. Wstydził się, że do tej żebraniny się poniżył.
Nie pozostawało nic, jak wyprzedać się z ojcowizny w pomyślnych warunkach i pójść pracować na cudzem, gdy się na swojem nieumiało.
Atanazemu nie majątku było żal, ale złamanego życia.
Właśnie wezwał był prawnika, aby z nim obmyśleć środki sprzedaży majątku bez straty, gdy wieczorem zamiast spodziewanego adwokata bryczką prostą, końmi czterema małemi nadjechał mężczyzna w kapocie, siwy, rumiany, zdrów, w którym Atanazemu tru-