Przejdź do zawartości

Strona:Trójlistek by JI Kraszewski from Gazeta Polska Y1887 No46 part6.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

aby nie mówił o sobie, rozpoczęła o grobowcu żony, o który uspokoić go chciała.
Piotr wysłuchał obojętnie i zamruczał:
— Myślisz pani o umarłych, toś powinna i o żywych nie zapominać. Ta niepoczciwa halastra chce mi wydrzeć, co nieboszczka Honoratka mi pozostawiła. Sto razy słyszałem to z jej ust, że mi majątek swój testamentem miała przekazać. Na to mam świadków, a między innymi pannę Balbinę.
Przepraszam pana, — odparła zagadnięta, — jam nigdy z jej ust o tem nie słyszała. Świadczyć nie mogę, a wiem, że to się na nic nie przyda...
Piotr się zmarszczył.
— Nie mam czem procesu prowadzić, — odezwał się rzeźko, — niech mi panna Balbina pożyczy.
— Nie jestem przy pieniądzach, — odezwało się dziewcze, — ale, gdybym je miała, na proces bym nie pożyczyła, bo nie znajduję go ani słusznym, ani dla pana właściwym.
— Cóż? z głodu mam umrzeć, — ofuknął się p. Piotr, — dla jakieś głupiej bezinteresowności. Albożbym się ja był ze starą babą że nił, gdyby nie miała pieniędzy? Panna Balbina, usłyszawszy to, ukłoniła się i, niemówiąc słowa, wyszła.
Piotr włożył kapelusz na głowę, trzasnął drzwiami i dom jej opuścił.
Tegoż dnia siadł pisać do Atanazego. Mieli z sobą rachunki.