Przejdź do zawartości

Strona:Trójlistek by JI Kraszewski from Gazeta Polska Y1887 No44 part8.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dosyć liczną i że ją wspomaga, tego przecie za złe jej wziąć niemożna. Serce ma dobre, zna swe obowiązki.
— A ciocia Wardobyska? spytał Atanazy.
— Więc i o niej Piotr mówił! — wykryknęła oburzona gospodyni domu. Niech mu Pan Bóg nie pamięta! Uwziął się, jak widzę, przeszkodzić mi w tem, czego ja sobie najmocniej życzę... Ciocia Wardobyska siedzi w swoim pokoju, biedaczka, nikt jej nie widzi oprócz Balbisi.
Spuściwszy głowę, Atanazy nie zadał już żadnego pytania więcej. Piotrowa poczęła śpiewać pochwały, swojej ukochanej pupilki, gdy ku godzinie obiadowej i ona nadeszła. Piotra się wcale na obiad niespodziewano, o czem zapewniła żona. Rozkaz podawania był już wydany, gdy drzwi się otworzyły, i wszedł Piotr.
Można było poznać po nim zaraz, że go coś nadzwyczaj przykrego spotkać musiało. Szedł, blady, pomieszany, bez zwykłej sobie buty, nieśmiały prawie, i, ledwie się skłoniwszy, wprost począł coś cicho szeptać żonie do ucha.
Ona i Atanazy, zdziwieni tem ukazaniem się Piotra w postaci, tak odmiennej, nie spostrzegli zrazu, że do salonu wprowadził ze sobą kogoś, zupełnie nieznajomego.
Figura ta tak dziwnie wydawała się we wspaniałem mieszkaniu państwa Piotrostwa; twarz jej i strój tak odbijały ostro od tego,