Przejdź do zawartości

Strona:Trójlistek by JI Kraszewski from Gazeta Polska Y1887 No44 part7.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

się, żeby wam nie dokuczył; a takem go prosiła!
— Piotr w istocie był u mnie, — odparł Atanazy, — ale od wczoraj wieczorem nie widziałem go.
— A! wieczorem, —— podchwyciła, ręce łamiąc, żona, — wieczorem on zwykle najdokuczliwszy.
Atanazy zbył odpowiedź śmiechem dwuznacznym.
— Ponieważ już o tem mowa, — odezwał się po chwili, — w istocie Piotr mi naplótł niedorzeczności. Jestże w tem co prawdy, co o kapitałach panny Balbiny, pożyczonych do księztwa, wspominał?
Piotrowa się przeżegnała.
— Przecież, rzekła z oburzeniem, — on własne nasze pieniądze w te same dał ręce... niemoże więc być, abyśmy je źle ulokowali. Radziliśmy się prawników.
— I ja też nie mam o nie obawy, — dodał Atanazy, — chociaż pieniężny interes jakikolwiek wolałbym mieć u nas w królestwie, w Galicyi bodaj, niż tam, gdzie wszyscy pożyczają, a nikt nie oddaje.
— Ja nic o tem mówić nie mogę, bo tego nie rozumiem, — odpowiedziała skromnie bratowa.
— Chciał mnie też nastraszyć familią panny Balbiny, — dokończył Atanazy, — ale w tem pewnie musiało być wiele przesady.
Ze spuszczoną głową milczała czas jakiś Piotrowa.
— Co do familii, — rzekła, — że ma ubogą,