Przejdź do zawartości

Strona:Trójlistek by JI Kraszewski from Gazeta Polska Y1887 No43 part5.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

łem pono na tem nic, — uśmiechnął się złośliwie.
— Mnie ten nieznośny mój ksiądz, dyrektor sumienia, ― dodał, — zasadził do takiej roboty, że się od niej uwolnić nie mogłem... Mówiłem mu, że chcę was pożegnać, nie puszczał mnie aż dotąd... No — jakże, spodziewam się, że z Balbisią skończono? Ja mówiłem, pocieszając żonę moją, która desperowała, że wam jej narzucić nie potrafi, — iż wkońcu rozum mieć będziesz. Nieodrzuca się takiego posagu z ładną panną... niebędąc milionerem, a ty, mój kochany bracie mimo, że uchodzisz za doskonałego gospodarza — mimo, że żyjesz skromnie i z ładem, że cię wszyscy mają za wzorowego... postępowego... i t. d., i t. d., pono niekoniecznie jesteś szczęśliwy... Od czasu gdym miał szczęście po raz pierwszy zajrzeć ci w oczy, — wiele się rzeczy zmieniło dziwnie, jam się obmył i znowu wrócił pomiędzy ludzi, a ty, — synu bohatera... na którym wszyscy pokładali tak wielkie nadzieje, — ty, coś sam tak wysoko patrzał... kończysz na tem, że się żenisz z aptekarzówną...
Parsknął śmiechem Piotr.
— Jeszczem się nie ożenił przecie... — przerwał dotknięty do żywego Atanazy.
— Daj mi pokój, — ja wiem, co wiem, — przerwał Piotr, — skończysz na tem. W obywatelstwie też pono popularność twoja wiele ucierpiała. — My bo obaj mamy jedną naturę: gadać umiemy ślicznie, ale nas do roboty zaprządz nie potrafi nikt. No, co do mnie, niema dziwu, połamany jestem... ale ty, coś tak był pieszczony od losu, — coś miał wszystko przed sobą... taki koniec prozaiczny... niewypowiedzianie mi cię żal. Popsułeś sobie oczy nad książkami, — rozpocząłeś tak świetnie... taki rezultat... aptekarzówna!! dzieci!! los wszystkich śmiertelnych, którzy o wielkości nie marzą...