Przejdź do zawartości

Strona:Trójlistek by JI Kraszewski from Gazeta Polska Y1887 No37 part9.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

galonami ozłoconej, konie wielkiej krwi, tualety kosztowne z zagranicy niezmiernie się podobały p. Piotrowej, która teraz z mężem obrachowywała, jakim sposobem ludzie, mniej od nich majętni, mogli posiadać to wszystko i, zagrożeni ruiną, w kłamanych dostatkach pędzić życie.
— Moja kochana, — mówił Piotr, — to jest sztuka, której ty, lękam się bardzo, nigdy nauczyć się nie potrafisz, bo ty zawsze pytasz: „Z czego ja to zapłacę?“ i nie rozumiesz długów. Społeczeństwo potrzebuje być w oczach obcych ludzi, naprzykład Niemców, świetnie reprezentowanem, niechże arystokracyi nie wyrzuca na oczy długów, szachrajstw, majątkowych, nadużycia wiary publicznej, bo tylko tym sposobem biedna arystokracya na stanowisku swem utrzymać się potrafi. Za to się płaci stokrotnie, okazując, żeśmy nie zbankrutowali, że żyjemy po staremu, po pańsku i nie myślimy o oszczędności, bo ona nie odpowiada misyi naszej. Zakładają się towarzystwa, zawiązują banki, bierze się pieniądze cudze i traci na siebie, ale to są konieczności, do których zmusza nas położenie... force majeure. Inaczej Niemcy by nas w kaszy zjedli dawno. Szlachta musi być butną i nie schodzić z tej wyżyny, na jakiej stała.
Piotrowa nie rozumiała nic, ale głową kiwała.
Wyjeżdżała ztąd upojona, przejęta, pełna wdzięczności. W trzech domach, pokrewnych