Przejdź do zawartości

Strona:Trójlistek by JI Kraszewski from Gazeta Polska Y1887 No37 part3.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Zasiadał zrana z cygarem do nagromadzonego materyału, rozpoczynał czytanie, następowało ziewanie, znużenie, nawała myśli innego rodzaju, potem jakaś rozrywka lub interes zbijał z drogi, i Atanazy wmawiał w siebie, że praca jego była próżną, bo poczciwi ludziska póki obgadywano rzecz, byli gotowi zawsze, ale, gdy szło o pieniądze, wymykali się pod rozmaitemi pozorami. Zresztą projektów gotowych i opracowanych znajdowało się mnóstwo, szło tylko o przyjęcie ich i początki wykonania...
W ciągu kilku tygodni siadając tak i porzucając robotę, mieniając ją, Atanazy nic nie zrobił, zmęczył się i papiery włożył do komody. Mnóstwo drobnych przeszkód mogło mu posłużyć, — nie miał ochoty... Na wyczerpanego już i zobojętniałego trafił jednego dnia przybywający pułkownik Ratmański.
Była to powaga w obywatelstwie, człowiek, powszechnie szanowany, i jeden z tych, którzy mówili najmniej, a pracę dla ogółu zaczynali od siebie. Atanazy okazywał mu zawsze największy szacunek i synowskie przywiązanie.
Wyszedł więc powitać w ganku tak rzadkiego i miłego gościa.
— Po drodze wstąpiłem do was, panie Atanazy, — rzekł, wchodząc do salonu, pułkownik. — Cóż tam się dzieje z naszemi projekta-